reklama
reklama

Niesamowite ogrody przy dworcu. To trzeba zobaczyć!

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA W OGRODZIE Dwa wyjątkowe ogrody znajdują się przy torach kolejowych. Kilkanaście lat temu była tu stacja kolejowa. Dziś pociągi nie jeżdżą, a szkoda, bo pasażerów zachwycałyby niesamowite ogrody. Wrażenie robi nie tylko roślinność, ale też niezwykłe ozdoby. Zobaczcie jakie piękne!
reklama

Mieszkańcy Wojciechowa, wioski położonej w gminie Jaraczewo, w powiecie jarocińskim, doskonale znają ogród Marioli i Leszka Włodarczaków, który położony jest bezpośrednio przy torze kolejowym. Jeszcze jedenaście lat temu kursowały tu pociągi z Jarocina do Leszna. Jednak w grudniu 2011 roku został zawieszony ruch pasażerski na tej trasie. Teraz znajdują się tu dwa wyjątkowe ogrody.

Wyjątkowe ogrody przy stacji kolejowej

Historia tego miejsca jest niezwykle interesująca i ciekawa. Ojciec właścicielki był pracownikiem kolei i na tej właśnie stacji pełnił funkcję dyżurnego. Ona sama, mając trzy lata, przeprowadziła się wraz z rodzicami i do dnia dzisiejszego razem z mężem oraz dwoma dorosłymi córkami i synem mieszkają w tym budynku przy stacji PKP Wojciechowo. Nieruchomość jest własnością kolei, a pani Mariola wraz z rodziną wynajmuje część budynku i teren wokół niego.

Ogromna pasja nie przyszła tak od razu

Wszystko zaczęło się w 2009 roku. Wówczas na swojej drodze spotkała dobrą duszę

-Powiedziała, że praca w ogrodzie pozwoli mi być jeszcze bliżej przyrody, którą kochałam od zawsze. Oboje z mężem dużo podróżujemy, zwiedzamy. Lubimy przebywać na łonie natury. Spacerować po parkach, lasach. I tak moja koleżanka stopniowo zarażała mnie swoją ogrodniczą pasją, zapraszała do przydomowego ogrodu, który sama tworzyła i pokazywała efekty kilkuletniej pracy. W 2015 roku postanowiłam założyć ogród i kontynuować dzieło mojej mamy. Początkowo tworzyłam go małymi kroczkami, etapami. I tak rozpoczęła się moja pasja, która trwa do dnia dzisiejszego - wyznaje pani Mariola.

Jeden ogród to za mało

Dziś, jak sama przyznaje, nie wyobraża sobie życia bez wyjścia do ogrodu, który wciągnął ją na tyle, że dzień rozpoczyna od obejścia całego swojego zielonego królestwa. A jest gdzie spacerować i co podziwiać. Potrzeby nabywania roślin ciągle rosną. Początkowo państwo Włodarczakowie mieli tylko jeden ogród - ten przy budynku stacji kolei. Po kilku latach właścicielka już nie mieściła wszystkich roślin i postanowiła zaopiekować się drugim ogrodem, który oddalony jest od domu kilka metrów. W latach dzieciństwa jej mama uprawiała w nim warzywa, drzewa owoce i ozdobne. Nie brakowało również roślin ozdobnych.

Dziś oba ogrody wyglądają imponująco. W pierwszym, znajdującym się bezpośrednio przy torze kolejowym, dominują rośliny kwitnące, w tym pachnące róże. Ich zapach czuć już na kilka metrów. Wzrok przyciąga porośnięty pnączami mur budynku kolei. Rzuca się on od razu w oczy. Rośliny są tak dobrane, by kwitły od wiosny do późnej jesieni. Ta część nawiązuje to stylu romantycznego, taką duszę ma jego właścicielka.

Państwo Włodarczakowie oboje tworzą ten wspaniały ogród. Mąż Leszek, który ma tutaj ogromny swój wkład, wykonuje ozdoby z drewna. Drewno jest jego pasją. Uwielbia realizować nowe pomysły żony. To właśnie dla niej i ich dzieci wykonał wspaniałą altanę i meble. Jest to miejsce przeznaczone do wypoczynku. Tuż obok znajduje się kuchnia, w której właścicielka przygotowuje posiłki. To bardzo dobre rozwiązanie, bo dzięki temu unika biegania z domu do ogrodu. W altanie znajduje się również murowany ze starej cegły grill. Podłoga wyłożona jest także starą cegłą.

W starej taczce szczypior, glany porastają rojniki

Mąż pracuje za granicą. Co sześć tygodni zjeżdża do domu. Jak tylko wraca, realizuje nowe pomysły żony. W tym roku powstały drewniane donice, w których posadzono warzywa, a w pieńkach drzew rosną jednoroczne rośliny rabatowe. Jest także ogromny stół z pnia drzewa, który stoi w drugim ogrodzie. Nie brakuje starych naczyń, którym pani Mariola dała drugie życie. W starej taczce posadzona została cebula na szczypior.

- Uwielbiam takie detale. W swoim ogrodzie mam kilka naczyń, które w domu nie były mi już potrzebne. Postanowiłam je jednak wykorzystać i posadzić w nich rośliny. Wyrzucić zawsze mogę. Nawet stare glany syna porastają rojniki. Widziałam podobny pomysł w jakimś miesięczniku ogrodniczym i postanowiłam go wykorzystać. Dodatkową ozdobę stanowią ceramiczne misy, konewki, poidełka dla ptaków, wyplatane kosze, które dodają szczególnego charakteru. Stanowią dodatek do małej architektury. Współgrają ze sobą i tworzą spójną całość - wymienia właścicielka ogrodu w Wojciechowie. 

Pani Mariola inspiracje czerpie z programów, portali internetowych, a także czasopism ogrodniczych. Jak sama przyznaje: - Zawsze można podpatrzeć ciekawe pomysły, rozwiązania. Moim marzeniem, które chciałabym wkrótce zrealizować, jest murek ze starej cegły rozbiórkowej podobnej do tej, którą mamy w altanie. Kocham takie klimaty. Chciałabym, aby stał w drugim ogrodzie, tym większym. Mam już dla niego miejsce, tylko ciekawe, co na mój pomysł powie mąż -  dodaje z uśmiechem na ustach.

Ogrodniczka, zakładając oba ogrody, nigdy nie tworzyła projektów. Kiedy narodził się jakiś pomysł, od razu przechodziła do jego realizacji. Jak przyznaje, projekt miała w głowie. Tak jest do dnia dzisiejszego.

- Jeśli w TV lub jakimś miesięczniku zauważę jakąś fajną roślinę, której jeszcze nie mam, natychmiast zapisuję jej nazwę i szukam w pobliskich szkółkach bądź internecie - informuje właścicielka ogrodu. - Niemalże wszystkie rabaty powstały spontanicznie, choć niektóre etapami. Kilka lat temu, rozpoczynając swoją ogrodową przygodę, zapisałam się internetowo na kurs ogrodniczy. Bardzo chciałam się nauczyć aranżować rośliny, prawidłowo dobierać ich gatunki. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że samo szkolenie niewiele mi dało, więcej nauczyłam się samodzielnie, tworząc swój ogród - dodaje.

Drugi ogród kilka lat temu był trawnikiem

Drugi ogród ma nieco większą powierzchnię. - Tutaj cały czas dosadzane są rośliny, choć jeszcze kilka lat temu był sam trawnik - podkreśla ogrodniczka. I dodaje: Tak, to prawda. Początkowo na tych 500 metrach rosła trawa. Ogród miał być miejscem do rekreacji i wypoczynku. Wokół trawnika zaczęłam sadzić rośliny. Po ogrodzie mamy zostały brzozy, mahonie i akacje, które dzisiaj mają już kilka metrów wysokości i co roku kwitną na różowo. Te rośliny rosną do dziś.

Następnie pojawiły się drzewa owocowe: jabłonie i czereśnie. Roślin przybywało. Po drzewach pojawiły się krzewy. Trawnika stopniowo ubywało. Na jego miejsce sadziłam byliny. Później przyszedł pomysł, aby posadzić warzywa. I tak wygospodarowałam kilka metrów na uprawę naszych ulubionych warzyw. Dziś z trawnika pozostały tylko ścieżki. Wiją się one wokół rabat. Zaplanowałam je tak, abyśmy mogli swobodnie po nich spacerować i dojrzeć każdą roślinę. Przy jednej ze ścieżek postawiliśmy drewnianą bramkę, którą obsadziłam różą. Kiedy kupuję nowe drzewa lub krzewy, zawsze staram się, żeby były one już większe. Lubię mieć efekt od razu. 

Na środku ogrodu w jego centralnym punkcie znajduje się miejsce na ognisko. - Kiedyś było ono wykorzystywane. W tej chwili traktujemy je jako domek dla owadów, mniejszych ssaków czy innych zwierząt. Między gałęziami drzew mogą schować się jaszczurki, których w naszym ogrodzie nie brakuje - tłumaczy.

Największym sentymentem darzy rośliny, które otrzymała od swoich znajomych, rodziny czy przyjaciół. 

-Takich roślin jest u mnie sporo. Mam jedną różę, którą otrzymałam kilka lat temu od koleżanki. Roślina pięknie co roku kwitnie i przypomina mi o tej osobie, której już na tym świecie z nami nie ma. Sporo roślin otrzymałam od przyjaciółki Kasi. Co roku na urodziny czy imieniny obdarowujemy siebie prezentami w postaci roślin do ogrodu. Znamy się na tyle dobrze, że wiemy o czym, która z nas marzy, jaką roślinę jeszcze chciałaby mieć. Takie roślinne prezenty mają szczególny charakter. Bywa i tak, że razem tę roślinę sadzimy, a kiedy się odwiedzamy, sprawdzamy, czy dobrze rośnie, nie choruje, czy nie jest atakowana przez choroby bądź szkodniki. 

Zobacz też inne niezwykłe ogrody:

Tajemnicze przejście i oczko z liliami wodnymi

Marzeniem pani Marioli, oprócz murku ze starej cegły, jest jeszcze budowa tajemniczego przejścia, które będzie w pewnym sensie imitacją.

- Na końcu ogrodu lub w jakimś innym miejscu znajdować się będą drzwi, które nie będą miały wyjścia. Istotne dla mnie jest, by były wykonane oczywiście z drewna i miały metalowe okucia. Ostatnie już marzenie związane z ogrodem to oczko wodne. Nie musi być ono duże. Ważne, by mogły w nim rosnąć lilie wodne. Bardzo lubię te rośliny i od zawsze chciałam je mieć. Nie mam jeszcze zbiornika wodnego, ale marzenia są po to, by je spełniać, a u mnie od pomysłu do realizacji jest naprawdę mały krok - dodaje z uśmiechem na ustach właścicielka wyjątkowego ogrodu.

Masz piekny ogód? Chętnie go pokażemy. Napisz do nas redakcja@magazynona.pl lub na naszym profilu na Facebooku

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama