reklama
reklama

Rekordowa liczba kobiet w Sejmie. Wciąż jednak stanowią mniejszość

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Klub Lewicy

Rekordowa liczba kobiet w Sejmie. Wciąż jednak stanowią mniejszość - Zdjęcie główne

Frekwencja wyborcza wśród kobiet wyniosła 74,9 proc., a wśród mężczyzn 72 procent. | foto Klub Lewicy

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA ZDROWA 135 kobiet wybraliśmy do nowego Sejmu. To 29,6 proc. całego poselskiego składu. Niewiele więcej niż w poprzedniej kadencji. Kobiecego sukcesu należy jednak upatrywać w najwyższej w historii frekwencji wyborczej.
reklama

Historyczne rekordy wciąż dalekie od ideału

Rekordowa liczba kandydatek na listach wyborczych do polskiego Sejmu nie do końca przełożyła się na liczbę zdobytych mandatów. O ile bowiem kobiety na listach stanowiły 44 proc., o tyle w ławach sejmowych zasiądzie ich 135, czyli 29,6 proc. Niby rekord, ale tylko o 1,1 punktu proc. więcej niż w wyborach w 2019 r. 

Nie pomogło również to, że najwięcej kobiet w historii dostało pierwsze miejsca na listach wyborczych. Ogółem należało do nich 24,9 proc. jedynek. Najwięcej (40 proc.) dała im KO, potem 30 proc. Nowa Lewica, 24,4 proc. PiS, 22 proc. Trzecia Droga. Konfederacja jako liderkę listy wskazała tylko jedną kobietę - Karinę Bosak. 

Najwięcej - 61 posłanek - będzie reprezentować Koalicję Obywatelską. Ale to w klubie Nowej Lewicy udział kobiet będzie najwyższy i wyniesie 46,2 proc. wszystkich mandatów. Pozostałe komitety wyborcze wypadają w tych statystykach o wiele gorzej. Trzecia Droga wprowadzi 19 posłanek, co stanowi 29,2 proc. jej reprezentantów, Prawo i Sprawiedliwość - 42 posłanki, czyli 21,6 proc. zdobytych mandatów, a Konfederacja zaledwie jedną posłankę.

Podobnie jak udział w Sejmie, tak i w pierwszej dziesiątce kandydatów z największą liczbą głosów kobiety stanowiły mniej więcej jedną trzecią. Niekwestionowaną rekordzistką była Barbara Nowacka z listy KO, która uzyskała ponad 139 tys. głosów. Kolejne były: Małgorzata Wassermann z PiS z wynikiem ponad 125 tys. głosów i Marlena Maląg z PiS z 109 tys. głosów.

Miejsca w ławach sejmowych to jedno, a teki w rządzie - drugie

Organizacje społeczne liczą, że na wyborach kobiece rekordy się nie skończą. Domagają się aktywnego reprezentowania kobiet i słuchania ich głosu. A przede wszystkim - realnego udziału w rządzeniu krajem.

- Oczywiście, że chciałabym zobaczyć w Sejmie większą reprezentację kobiet - przyznaje Olga Legosz, liderka jednej z największych kampanii profrekwencyjnych Wspieram Sukces Kobiet Fundacji SPS. - Pamiętajmy jednak, że 135 kobiet na 460 mandatów inaczej się rozkłada w każdym komitecie wyborczym. W Nowej Lewicy czy KO udział kobiet jest znacznie wyższy niż średnia dla całego Sejmu. To dobry kierunek zmian. Natomiast teraz najważniejszy dla mnie będzie skład rządu - ile kobiet obejmie kluczowe dla działania państwa funkcje.

Na to samo zwraca uwagę Kongres Kobiet w liście-apelu do przedstawicieli tzw. opozycji demokratycznej, która utworzy rząd. 

- Nie jest to imponująca liczba (parlamentarzystek w Sejmie i Senacie - przyp. red.) jak na ogólną liczbę kobiet w Polsce i ich opresyjną sytuację. Nie jest to wystarczająca reprezentacja ich praw i interesów, tak jak nie jest też wystarczający udział kobiet w kształtowaniu obrazu Polski jako nowoczesnej i egalitarnej demokracji. Dlatego Kongres Kobiet, największy ruch społeczny na rzecz równości Polsce, domaga się od demokratycznych ugrupowań zastosowania parytetów w kształtowaniu władzy wykonawczej - piszą w imieniu całego Kongresu Kobiet dr Henryka Bochniarz i prof. Magdalena Środa.

I przywołują przykłady europejskich krajów, w których działają parytetowe rządu: Austria 50 proc., Finlandia 56 proc., Szwecja 55 proc., Francja 50 proc., Holandia 50 proc., Hiszpania 43 proc., Portugalia 43 proc., Niemcy 40 proc. kobiet w rządzie. 

Członkinie Kongresu Kobiet są przekonane, że w parlamencie i poza nim jest wiele kobiet gotowych wziąć na siebie odpowiedzialność za rządzenie krajem. Swoim listem nie chcą walczyć o szczególne przywileje dla kobiet, ale  podstawową równość w podejmowaniu decyzji i wpływaniu na kształt Polski. 

Frekwencja jest kobietą, która odniosła sukces

O ile do sejmowego parytetu wciąż daleko, o tyle ogromny sukces kobiety odniosły w wyborczej mobilizacji. Prześcignęły mężczyzn, stawiając się liczniej przy urnach. Frekwencja wśród kobiet wyniosła 74,9 proc., a wśród mężczyzn 72 proc. Wpływ na ten rekord na pewno miały liczne działania organizacji społecznych. Przez całą kampanię, w sposób ciągły i przemyślany, prowadzono co najmniej kilka akcji profrekwencyjnych skierowanych do kobiet.

W sondażowym badaniu exit poll ankieterzy Ispos pytali o tematy, które wpłynęły na podejmowane przy urnach decyzje. Na drugim miejscu, ex aequo z bezpieczeństwem państwa, znalazły się prawa kobiet i aborcja. Ogólnopolski Strajk Kobiet uważa, że do wysokiej frekwencji wyborczej wśród kobiet przyczyniły się m.in. protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r., w którym TK uznał dokonywanie aborcji z powodu uszkodzeń lub wad płodu za niezgodne z konstytucją. Działaczki Strajku Kobiet przyznają, że w napięciu czekają nie tyle na kształt przyszłego rządu, co jego pierwsze decyzje, wśród których - ich zdaniem - powinna być legalna aborcja.

reklama
reklama
Artykuł pochodzi z portalu gostynska.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama