Najpierw nasze dzieci mają motywację poznawania świata rozrośniętą do granic naszej wytrzymałości. Każdy kamyczek trzeba polizać, każdy przedmiot dotknąć, w każdy kącik zajrzeć i tysiąc razy na minutę zapytać „A dlaczego…?” Wrodzona motywacja poznawcza dzieci jest ogromna.
Tak bardzo przerasta cierpliwość dorosłych, że dość szybko pojawiają się próby powstrzymania jej. Zakazy (nie dotykaj!), nakazy (siedź na miejscu!) i pełne rozpaczy prośby (nie mów tyle) - to wszystko nieco powstrzymuje dziecięcą ciekawość.
A jeśli maluch jest wyjątkowo odporny na nasze hamowanie, to złościmy się i wyciągamy trochę większy kaliber broni. Kary, szlabany, wykłady czy krzyk - to potrafi powstrzymać ciekawość każdego dziecka.
Często przypinamy naszemu dziecku łatkę „leniwego”, a nie zauważamy, z jaką determinacją i zaangażowaniem trenuje, że wstaje przed świtem aby zrobić coś, co kocha, że poświęci spotkanie z kolegami, aby zrobić coś, na czym mu zależy. To znaczy, że ma motywację.
Co zrobić, gdy dziecko nie chce się uczyć?
Jak zmienia się motywacja?
A potem oddajemy na chwilę dziecko w ręce nauczyciela. W przedszkolu i w pierwszych szkolnych latach „pani” bywa ważniejsza niż mama. Motywację do pracy wzbudza jej uśmiech, dobre słowo. To dla “pani” dzieci rysują, dla “pani” stawiają pierwsze literki, dla “pani” męczą się nad zadaniem.
No ale jeśli dzieci w grupie jest więcej, ta sama pani ogranicza możliwość zadawania pytań, dociekania. To nie wzmacnia motywacji do poszukiwania informacji. W tym czasie dominuje motywacja zewnętrzna – robię coś dla kogoś, a potem – dla czegoś.
Bo wkrótce „panią” zastępuje ocena – to dla ocen niektóre dzieci chcą się uczyć, dla efektów. Czasem za dobrą oceną idzie nagroda. Czasem za złą – idzie kara. To może motywować – do unikania kar i zdobywania nagród. Daleko stąd do chęci uczenia się dla samej satysfakcji, dla potrzeby poznawania.
Ten etap wraca często, choć tak wiele zrobiliśmy (niechcący), żeby ją zniszczyć. U wielu dzieci, a właściwie już w wieku młodzieńczym, motywacja z powrotem trafia tam, gdzie jej miejsce - do środka. Staje się motywacją wewnętrzną, czyli potrzebą, nie musem.
Uczeń CHCE dowiedzieć się czegoś więcej w temacie, który go pasjonuje. Poświęci nockę na doczytanie pasjonującej lektury. Zrezygnuje ze spotkania z kolegami w imię nadrobienia zaległości. Dlaczego nie każde dziecko tak ma?
Jak wzbudzić w dziecku chęć do nauki?
Przede wszystkim, jako rodzice, powinniśmy zapewnić naszym dzieciom zaspokojenie podstawowych potrzeb. Dziecko głodne, niewyspane, smutne nie będzie miało energii do nauki. A głodne to nie tylko takie, które nic nie je, ale także takie, które źle się odżywia.Niewyspane to nie tylko takie, które nie śpi całe noce, ale także takie, które długo wieczorem gra na komputerze, zasypia po obejrzeniu horroru czy po obfitej, tłustej kolacji.
A smutne może być z różnych powodów - zarówno bardzo prozaicznych, jak i śmiertelnie poważnych.
Największą siłę w motywowaniu do nauki ma nagradzanie. Ale nie chodzi tu o nagrodę w formie najnowszego modelu telefonu, zakupu modnych ciuchów czy atrakcyjnej wycieczki.
To nagradzanie należy rozumieć jako zauważenie, skupienie się na tym, co dobre. To, na czym się skupiamy - utrwala się. Zatem ciągłe powtarzanie, że dziecko jest leniwe, niesystematyczne powoduje, że ono samo zaczyna w to wierzyć. A jeśli już uwierzy, to po co się wysilać?
Jak zmotywować dziecko do skutecznej nauki i do odrabiania lekcji?
Kluczem do skutecznej nauki - a więc takiej, która nie nudzi, nie męczy, nie zniechęca – jest poznanie stylu uczenia się. Jeśli dziecko spędza na nauce dużo czasu, a efekty nieco rozczarowują, to może oznaczać, że uczy się źle (czyli nie w taki sposób, aby odnieść sukces).Jeśli mocną stroną dziecka jest uczenie się wzrokowe, to warto zadbać, aby uczyło się korzystając z ilustracji, modelu, obrazu.
Sprawdź, czy dziecko jest słuchowcem, czy kinestetykiem...
Nie trzeba do tego specjalnych badań, często wystarczy obserwacja rodzica.Jeśli dziecko w mig zapamiętuje słowa piosenki, cytuje rodzica (wtedy, kiedy to najmniej potrzebne), lubi muzykę – to być może jest słuchowcem.
Jeśli nie potrafi usiedzieć na miejscu, ciągle czegoś dotyka, manipuluje przedmiotami, zmienia pozycję – to może być kinestetykiem i najlepiej będzie mu uczyć się w ruchu. Nauka zgodnie z indywidualnymi potrzebami jest przyjemniejsza i daje lepsze efekty – a to już dużo w budowaniu motywacji.
Swoje dziecko motywuj nie tylko żetonami!
Motywuje sukces - porażka odbiera motywację. Ten sukces nie musi być najlepszą oceną. Może być informacją od rodzica, że jesteśmy dumni z dziecka, bo poświęciło na naukę całą godzinę!System żetonowy może się sprawdzić, choć dla wielu dzieci konieczność „zdobycia” większej ilości żetonów, aby zasłużyć na nagrodę jest zbyt wielkim wyzwaniem.
Trzymaj się twardo zasad
Pomocne jest jasne określenie zasad. Odrabianie lekcji czy nauka w domu jest obowiązkowym zajęciem dzieci uczących się. Zasada „najpierw obowiązek - potem przyjemność” może bardzo pomóc. Pod warunkiem, że nie będziemy zgadzać się na odrabianie lekcji szybko, na kolanie, byle jak.Warto określić czas, jaki powinien być przeznaczony na naukę. I konsekwentnie się tego trzymać. Nie chodzi tu o zakazy i szlabany - wyjście z kolegami, oglądanie ulubionego programu czy gra na komputerze powinny być dostępne dla dziecka po zakończeniu nauki. PO, a nie ZAMIAST.
Przeczytaj również:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.