reklama

Jak wejść na Kilimandżaro

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Jak wejść na Kilimandżaro  - Zdjęcie główne
reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA MA MOCJak wejść na Kilimandżaro… Szczyt widzieliśmy na wyciągnięcie ręki, ale szliśmy do niego około 2 godziny. W górach nic nie jest blisko, ani szybko. Wędrówka po zmarzniętym lodzie i śniegu, bardzo wąską ścieżką, jeden za drugim…
reklama

Ruszaj dupsko kobieto, marzyłaś o tej Górze – Kili czeka…

Małgosia ma 52 lata, mieszka I pracuje w Jarocinie. Jej najwiekszą pasją są góry. Półtora roku temu stanęła na najwyższym szczycie Kaukazu Elbrusie 5 642 m n.p.m. Zawsze marzyła o tym by wyruszyć na podbój Afryki. Finanse jednak na to jej nie pozwoliły. W międzyczasie były jednak Tatry, Pireneje i Alpy. We wrześniu 2019 firma Adventure Expedition z Poznania, zaproponowała jej udział w wyprawie na Kilimandżaro, która miała się odbyc na przełomie lutego i marca 2020. Małgosia pomyślała: teraz albo nigdy. Zaczęło się przygotowywanie do kolejnej wyprawy życia. Treningi, ale bez jakiegoś większego szaleństwa: kilka razy siłownia, rower. Szczepienia, wiza i w drogę.

reklama

Jak wejśc na Kilimandżaro – najbardziej samotny szczyt

Kilimandżaro najwyższa góra Czarnego Lądu. Wieczne śniegi w sercu gorącego równikowego klimatu. Wulkan, trekking, przygoda wszystko na wysokości prawie 6 000 m n.p.m.

Czy bałam się tej Góry? Nie. Wiedziałam, że do każdegoszczytu trzeba podchodzić inaczej i z wielką pokorą – wspomina Małgosia. –Trzeba obserwować sygnały jakie wysyła nam nasz organizm. Ja zawsze rozmawiam z Górą, jak narazie ta rozmowa zostaje wysłuchana.

Podróż rozpoczęła się 28 lutego o13:00 busem z Poznania do Berlinia. Stamtąd lot do Asterdamu, przesiadka dalej do Kilimandżaro.

Po wyjściu z samolotu buchnęło na nas gorące, afrykańskie powietrze i niesamowity zapach. Trudno go określić, ale bardzo przyjemny – mówi Małgosia. -Na lotnisku wymiana dolarów na szylingi tanzańskie i możemy wsiadać w taksówko – busy, które już na nas czekały. Trzy godziny zajmuje podróż do miasteczka Arusha. Po północy jesteśmy w hotelu, każdy marzy o prysznicu ( już niedługo będzie to tylko marzenie) i łóżku – spać i jeszcze raz spać, zmęczenie daje się we znaki – wspomina.

reklama

Ekipa Małgosi zdecydowała się na najtrudniejszy dla amatorów szlak – Machame. Trekking na Kilimandżaro i z powrotem to 96 km wyzwania. Szlak potocznie nazywany Whiskey Route. Jest stromy i wymagający, z noclegami w namiotach bez dostępu do bieżącej wody. Trasa rozpoczyna się w Machame Gate, a kończy się w Mweka Gate.

Jak wejśc na Kilimandżaro – tylko powoli…

Ranek godz 08:00 po śniadaniu spotkanie z tanzańskim przewodnikiem Julianem, który na Kilmindżaro był 80 razy. Razem z ekipą Małgosi idzie orszak miejscowych przewodników. Ich wynajęcie jest obowiązkowe. Idą asystenci, kucharze, podkuchenni, kelnerzy i tragarze. Ci ostatni, z reguły bardzo młodzi i bardzo szczupli. Oprócz bagaży niesionych na głowach, taszczą na plecach zapasy żywności i wyposażenia. Ich oficjalna dniówka to około12 dolarów dziennie (ok. 47 zł). W praktyce znacznie mniej.

reklama

Brama parku Mechame znajduje się na wysokości 1 830 metrów. Tego dnia mieli do przejścia 15 km. Zajęło to około 5-6 godzin.

 
Każde z nas miało swój plecak z wodą, ubraniem przeciwdeszczowym i lunch box-em(kurczak, banan, czekoladka, ciasteczka, tost, jajko) – wspomina Małgosia. – Od początku wędrówki słyszeliśmy od przewodników i mijających nas tragarzy „pole-pole”, co w języku suahili znaczy „powoli”. Jest to podstawowa zasada wspinaczki na Kilimandżaro. Tylko idąc powoli i równym tempem zachowasz siły na całą wędrówkę – dodaje.

Na początku wspinaczki wiele osób czuje się bardzo dobrze. Większość ma dużo siły i wypracowaną treningiem kondycję, a widząc niewielki trudności drogi (porównywalne np. ze szlakiem na Śnieżkę) lekceważy największy problem jaki stwarza Kilimandżaro – chorobę wysokościową. Trasa Machame prowadzi przez las tropikalny, piękny, jak z baśni. Drzewa są porośnięte mchem, który zwisa z konarów. Rosną wielkie, drzewiaste paprocie. Kwitną „Elephant flower”, mały kwiatek, którey ma trąbkę podobną do trąby słonia i rośnie tylko tam, na Kilimandżaro.

reklama

Szło się cudownie35C i piękne słońce. Las dawał trochę cienia, ale po dwóch godzinach zaczęło kropić. W połowie wędrówki zjedliśmy szybkilunch. Nadal padało, więc szybko ruszyliśmy dalej. Noga za nogą, wciąż przez gęstą dżunglę i teraz już nie w deszczyku, ale w porządnej ulewie. Kiedy las zaczyna rzednąć docieramy do pierwszego obozu Machame w strugach ulewnego deszczu. Jesteśmy kompletnie przemoczeni. Namioty juz rozstawione, a nasze bagaże czekają w środku. W ciasnym wnętrzu 2-osobowego namiotu usiłujemy porozwieszać rzeczy tak by choć trochę wyschły – wspomina Małgosia.

Ekipa do dyspozycji ma także namiot-jadalnię, w nim nakryty obrusem stół i krzesło dla każdego. Czeka gorąca woda do umycia rąk z baniaka z kranikiem,ciepłe napoje i popcorn. O 18.00 ciepła kolacja.

Jedzenie w czasie całej wyprawy było przepyszne.Nie wiem z czego i jak przygotowywane, ale nikt nie miał żadnych problemów żołądkowych. Ryż z zielonym groszkiem, ziemniaki, bataty, dużo warzyw, surówki, pieczony kurczak, wątróbka, szaszłyki, gulasz, zupy i te ranne owsianki poprostu “niebo w gębie”. Do tego mnóstwo świeżych owoców. – relacjonuje Małgosia.

Pewną trudność stanowią słabe warunki higieniczne i sanitarne w trakcie wspinaczki – brak dostępu do bieżacej wody. Ciepły prysznic to marzenie. Chusteczki nawilżające muszą załatwić sprawę. Zdarza się, że niektórzy, dotyczy to zwłaszcza kobiet, nie korzystają z toalet przez całą wyprawę – tylko jakieś szybkie siku. Co do “wychodków” na Kili obowiązuje „segregacja rasowa” – miejscowi mają swoje, a turyści swoje. Czystość daleko odbiega od standardów, ale też wraz z wysokością stępia się wrażliwość na tego rodzaju niedogodności.

Jak wejść na Kilimandżaro – Problemy zaczynają się drugiego dnia

Kolejny dzień wspinaczki to odcinek o długości dziesięciu kilometrów, kończący się na wysokości prawie czterech tysięcy metrów

I tu powoli zaczynają się problemy – wspomina Małgosia.- Jesteśmy na wysokości 3 800 m.n. p.m. Nie wszyscy czujemy się dobrze. Niektórzy zaczynają brać Diuramid, jest to lek, który ma przyspieszać adaptację do wysokości. Niestety, ma poważną wadę – jest moczopędny. Niektórych boli głowa, nie można spać. Noc w obozie Shira była wyjątkowo chłodna. Ale rano z uśmiechem każdy wstaje zwarty i gotowy do drogi.

Trzeci dzień. Zrobiło się bardzo zimno. Droga do toalety to wyzwanie.

W ramach aklimatyzacji zmierzaliśmy do przełęczy Lava Tower położonej na 4 630 m. n.p.m. Brzydkie chmury zasnuły niebo, a przed nami jeszcze daleka droga ostro w dół do Barranco Camp. W połowie drogi na 4 200 metrach dopadła nas nas burza. Na szczęście dość szybko minęła I mogliśmy podziwiać przepiękną dolinę porośniętą drzewiastycmi starcami, czyli sukulentami w formie drzew (Senecio kilimanjari). Ich pnie są otulone naturalną bawełną, chroniącącą je przed nocnymi przymrozkami. Po dwóch godzinach doszliśmy do obozu. Nasze namioty były już przygotowane – dodaje.

Jak wejść na Kilimandżaro – nie wszyscy zdobędą szczyt

Po sytej i przepysznej kolacji odpoczynek, ale zacznają sie problemy. Małgosia dzieliła namiot z koleżanką z ekipy – Bożeną. Nagle kobieta zaczęła mieć poważne trudności z oddychaniem. Trudno z nią było utrzymac kontakt. Lekarz stwierdził obrzęk płuc – skutek choroby wysokościowiej. Dla Bożeny oznacza to koniec wyprawy, musi natychmaist zejść. Zostaje jednak do ranka następnego dnia, zejście nocą może być ryzykowne.

Ubłagała lekarkę, żeby mogła zostać do rana. Noc i w dodatku znów się rozpadało. Nie spalismy, baliśmy się o nią. Sprawdzaliśmy budząc ją czy oddycha i tak do rana – wspomina Małgosia.

Jak wejść na Kilimandżaro – jednak nie wszyscy zdobędą szczyt

Po śniadaniu koleżanka Małgosi wraz z dwoma tragarzami i przewodnikiem rusza w drogę powrotną do szpitala. Nie ma możliwości ewakuacji helikopterem. Tańzańscy przewodnicy nie mają standardowo na wyposażeniu butli tlenowych.

Po pożegnaniu z Bożenką ruszamy dalej – wspomina Małgosia-mamy do przejścia ok 7 km, z czego połowę mocno pod górę. Ścieżka była tak wąska, że robił się korek – zator z tragarzy i turystów. Momentami było niebezpiecznie, gdy tragarze, chcąc przyspieszyć drogę, wspinali się z ciężkimi workami na plecach na skały, z których mogli łatwo spaść. Było ciepło, słonecznie i bezwietrznie – dodaje.

Docierają na szczyt góry Barranco na wysokości 3 860 m n.p.m. Tu zostają na noc. Podziwiwjąc ciemne poszrapane skała na tle zachodzącego słońca.

Jak wejść na Kilimandżaro – Hakuna Matata Kilimandżaro…

Zdobycie samego szczytu Uhuru Peak rozpoczyna się w nocy. Pobudka o 23:00. Wpogodziło się, ale ziemia usłana kulkami gradu, który padał wcześniej.

Idziemy bardzo powoli, jednym tempem. Nie zatrzymując, żeby nie tracić ciepła. I zaczęła się prawdziwa droga przez mękę. Ciemność, mróz i mozolny marsz w górę. W świetle czołówki widać niekończące się piarżyska, śliskie od zamarznietego gradu i śniegu pod nogami, przydały się racki. Droga bardzo stroma, pnąca zakosami. Robię krok, dudnienie w skroniach, haust powietrza, krok, dudnienie. Trwa i trwa, a mróz powoli przenika przez warstwy ubrania – dodaje.

W zupełnych ciemnościach I całkowitej ciszy szli do głównego szlaku. Wężkiem jeden za drugim, krok za krokiem. Droga wiodła dość ostro w górę. Od czasu do czasu ktoś zaśpiewał Kilimandżaro Hakuna Matata, ale szybko cichła ta piosenka…

Czułam, że słabnę, z powodu braku tchu, braku wody, energii, potrzeby snu. Po trzech godzinach marszu mój organizm zaczął wysyłać sygnały, że nie jest dobrze – opowiada Małgosia.- Byliśmy na wysokości ponad 5 tysięcy metrów. Nie było mi zimno, ale zaczęła mnie boleć głowa. Pomyślałam, może przejdzie. Miałam wrażenie, że idąc, przysypiam. W pewnej chwili przyłapałam się na tym, że rozmawiam z wielkimi ludźmi gór….z Revol, z Tomkiem Mackiewiczem, z moim przyjacielem, który zginął w Tatrach – Vaderem. Ta rozmowa, może dla niektórych będzie śmieszna, ale mi bardzo pomogła. Z każdym krokiem wiedziałam, że jestem bliżej celu, bliżej Kili. poczułam, że dam radę- dodaje.

W końcu zza Mount Meru wyłonił się skrawek słońca zalewając skały krwawą czerwienią, wszyscy odetchnęli i nabrali nadziei. Przed siódmą rano doszli do ważnego miejsca, brzegu krateru – Stella Point (5735 m.n.p.m). Dalej jest już płasko.

Jak wejść na Kilimandżaro – Gośka nie poddawaj się!

Zmęczona, z potwornym bólem głowy, zaczęłam zastanawiać się czy nie odpuścić. Kilka oddechów. Kilka łyków gorącej herbaty, jakiś baton energetyczny, pomyslałam: przecież nie po to tu jestem, nie po to się tak zmagałam z tą górą, żeby odpuścić. Został tylko półtoragodzinny marsz brzegiem krateru otoczonego lodowcami. Przecież skończyło się strome zbocze. Ruszaj dupsko kobieto, marzyłaś o tej Górze – Kili czeka-wspomina Małgosia.

I ruszyła przed siebie wzdłuż krawędzi krateru na najwyższy punkt Uhuru Peak 5895 m n.p.m. Wokół niej mnóstwo ludzi w bardzo różnej kondycji fizycznej. Jedni ledwo żywi, półprzytomni, słaniający się na nogach, inni w pełni formy dziarsko kroczący przed siebie.

Szczyt wydawał się być na wyciągnięcie ręki, ale w górach nic nie jest blisko, ani szybko. Musieli przejśc jeszcze jakieś dwie godziny po lodzie i śniegu, bardzo wąską ścieżką. Jednak przy cudownej pogodzie: słońce minus 18 C. Wreszcie nie padało.

Gdy dotarliśmy do szczytu Uhuru, najwyższego punktu na Kilimandżaro, miałam wrażenie, że oglądam świat z kosmosu. Dałam radę, mimo tylu wylanych łez. Byłam na szczycie- opowiada Małgosia.

Jak wejść na Kilimandżaro – Kilimandżaro song

Z ekipy Małgosi weszło 9 z 13 osób. Przed nimi jeszcze zejście. 28 km i jakieś 7-9 godzin marszu. Zdobycie szczytu to część sukcesu. Trzeba jeszcze z niego zejść. Najpierw do obozu Barafu, ponad 1200 m niżej.

W drodze powrotnej po ok.3 godzinach nasilił się ból głowy, doszły jeszcze zachwiania równowagi – opowiada kobieta. – Jakoś doczłapałam się do obozu Barafu, wpakowałam się do śpiwora i dosłownie 15 minut snu pozwoliło zapomnieć o dolegliwościach. Spakowaliśmy się i po lunchu wyruszyliśmy tego samego dnia do Mweka Camp około. Wieczór i noc była straszna. Lało niemiłosiernie, rzeki błota płynęły nam pod namiotami. Jednak było nam to już obojętne, po tak wyczerpującym dniu. Przeszliśmy wtedy 35 kilometrów.

Ostatnie spojrzenie na szczyt Kilimandżaro, podziękowania i występ artystyczny. Małgosia opowiada, że każdy, kto wchodzi na Kilimandżaro, niejeden raz usłyszy w górach „Kilimanjaro song”. Kolorowy tłum tragarzy, kelnerów i podkuchennych tańczy z radości i śpiewa wchodzącym piosenkę „Kilimandżaro Hakuna Matata”.

Jak wejść na Kilimandżaro – marzenia się spełnia

Po około czterecg godzinach i pokonaniu 15 km ekipa Małgosi dociera do bramy parku.

Pierwszą rzeczą, po którą sięgnęłam, była butelka zimnej, gazowanej Coli. Od dawna nic nie smakowało mi lepiej. Musieliśmy wpisać się do księgi wyjść. Minęło zmęczenie. Nie przeszkadało nawet to, że od 7 dni nie braliśmy prysznica. Pożegnalny lunch, wręczenię dyplomów za zdobycie Klimandżaro, zdjęcia, podziękowania, chwile wzruszenia- mówi Małgosia.

Następnie powrót do hotelu. Każdy marzył o gorącym, długim prysznicu, o świeżej pachnącej pościeli i śnie.

Mimo potwornego zmęczenia. Nikt z nas nie mógł długo zasnąć. Brakowało twardego podłoża, namiotu i kropli deszczu odbijących się o jego ścieny.…..no i tej dzikości…. Już teraz tęsknię za kolejnym wyzwaniem. Co to będzie ?. Góry moja miłośc…

Małgorzata Bartczak zdobyła Kilimandżaro, Dach Afryki w poniedziałek 06 marca 2020 r. o godz. 8:30.

Masyw Kilimandżaro (5985 m n.p.m) leży na pograniczu Tanzanii i Kenii. Tworzą go wierzchołki trzech wygasłych wulkanów: Uhuru Peak (5895 m n.p.m.) na wulkanie Kibo; Mawenzi (5150 m n.p.m) oraz Shira (3940 m n.p.m). Obecnie na najwyższy szczyt Afryki prowadzi siedem szlaków: Marangu (słynna Coca-Cola), Machame, Umbwe Route(oba zwane Whiskey), Lemosho, Shira, Rongai oraz Northern Circuit. Droga Mweka, najszybsza i najbardziej stroma, jest używana głównie do zejść. Marangu oraz Machame są najpopularniejsze wśród turystów. Najlepszy czas na zdobywanie Kili ( tak pieszczotliwie nazywany jest szczyt) to styczeń i luty oraz okres od lipca do października. W pozostałym terminie pora deszczowa uniemożliwia wyprawy.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama