Czym zajmuje się fizjoterapia uroginekologiczna? Z jakimi problemami zgłaszają się pacjentki? Jak wygląda wizyta w praktyce i dlaczego popularne „brzuszki” mogą być szkodliwe dla naszego zdrowia? Przeczytajcie rozmowę z Paulą Sobieraj, która od ponad 10 lat zajmuje się fizjoterapią uroginekologiczną.
Na czym polega fizjoterapia uroginekologiczna?
Czym zajmuje się fizjoterapia uroginekologiczna?Najogólniej i najprościej mówiąc, fizjoterapia uroginekologiczna zajmuje się diagnostyką, profilaktyką i leczeniem zaburzeń występujących w obrębie miednicy. Swoim znajomym i rodzinie zawsze mówię, że zajmuje się wszystkim, co dotyczy kobiecego zdrowia intymnego, ale pragnę zaznaczyć, że fizjoterapia uroginekologiczna swoim postępowaniem obejmuje również mężczyzn i dzieci. Uroginekologia w Polsce jest stosunkowo młodą dziedziną fizjoterapii, mało docenianą, ale niezwykle ważną i potrzebną.
Z jakimi problemami powinny zgłaszać się pacjentki do fizjoterapeuty uroginekologicznego?
Zakres działań fizjoterapii uroginekologicznej jest bardzo szeroki. Żeby łatwiej było to sobie zobrazować, podzielę to może na grupy. Pierwsza to schorzenia urologiczne, czyli problemy z mikcją, c m.in. nietrzymanie moczu, pęcherz nadreaktywny. Druga to ginekologia wśród tej grupy pacjentek fizjoterapia uroginekologiczna jest najbardziej znana. Tutaj mamy przygotowanie do ciąży, wspomaganie leczenia niepłodności, przygotowanie do porodu, terapia blizn po cesarskim cięciu i nacięciu krocza, endometrioza, bolesne miesiączki. Kolejna to proktologia, czyli nietrzymanie gazów i stolca, zaparcia, osłabienie zwieraczy odbytu oraz seksuologia tutaj występują najczęściej problemy z bolesnym współżyciem, brak satysfakcji seksualnej, pochwica, wulwodynia.
Z jakimi problemami zgłaszają się pacjentki do fizjoterapeuty uroginekologicznego?
Jak wygląda to w praktyce? Co jest najczęstszym powodem wizyt w Pani gabinecie?Cieszę się, że świadomość polskich kobiet odnośnie swojego zdrowia intymnego nabiera rozpędu. Cieszy mnie też fakt, że coraz więcej kobiet przychodzi na wizytę w ramach profilaktyki, a nie tylko wtedy, kiedy potrzebny jest ratunek. Zdecydowana większość-jak mówiłam wcześniej, stanowią pacjentki okołoporodowe. Te chcące się świadomie przygotować do porodu I te, które chcą w bezpieczny sposób zadbać o siebie po ciąży.
Czy wśród pacjentów są również panowie?
Oczywiście, że tak. Bóle w okolicy bioder, miednicy, nietrzymanie moczu lub inne zaburzenia związane z jego oddawaniem, problemy z erekcją, z wypróżnianiem, przepukliny, przygotowanie do operacji z zakresu urologii, proktologii, rehabilitacja pooperacyjna. To tylko część dysfunkcji, nad którymi mogą pracować w gabinecie fizjoterapii uroginekologicznej.
Jak wygląda wizyta u fizjoterapeuty uroginekologicznego ?
Zapewne wiele Czytelniczek zastanawia się jak wygląda w praktyce wizyta u fizjoterapeuty uroginekologicznego?Priorytetem dla mnie jest stworzenie przyjaznej i komfortowej atmosfery, aby każda pacjentka czuła się u mnie bezpiecznie i wiedziała, że może mi zaufać. Wizytę zaczynamy od szczegółowego wywiadu, dzięki któremu dowiem się, jaki jest cel jej wizyty. Zwykle proszę o zabranie ze sobą dokumentacji medycznej po zabiegach, operacyjnych lub kartę przebiegu ciąży. Następnie tłumaczę co będziemy dalej robić, czyli jak przebiega diagnostyka oraz w jakim celu i w jaki sposób będziemy badać. Oceniam postawę ciała, napięcie mięśni, ruchomość w stawach, robimy USG, wszystko zależy od problemu z jakim pacjentka do mnie trafia.
Czy wykonuje Pani badania, które kojarzymy z gabinetu ginekologicznego ?
Jeżeli są ku temu wskazania, wykonuje badanie per vaginum, oczywiście za zgodą pacjentki. Dzięki niemu mogę ocenić stan mięśni dna miednicy, ocenić czy występują obniżenia narządów. Zawsze proszę, aby do tego badania przygotować się jak do wizyty ginekologicznej. Po badaniu zwykle zaczynamy już terapie i uczymy się ćwiczeń, które będą zalecone do wykonywania w domu. Jest to bardzo ważny etap, ponieważ tak naprawdę 70% pracy pacjentka wykonuje w domu.
Fizjoterapia kojarzy nam się najczęściej z pewnymi zestawami ćwiczeń, które należy regularnie powtarzać. Czy podobnie jest w przypadku fizjoterapii uroginekologicznej?
I tak i nie. Należy pamiętać, że kluczowe jest indywidualne podejście do pacjentki. Dobra diagnoza i odpowiedni do tego zestaw ćwiczeń. Pacjentki często korzystają z uniwersalnych ćwiczeń dostępnych w internecie. Sama jakiś czas temu na taki trafiłam. Brzmiał bardzo prosto "50 zaciśnięć mięśni kegla na dzień" o zgrozo! Drogie Panie, zawsze to powtarzam - to nie jest maraton! Większą korzyść przyniosą 3 jakościowo dobrze zrobione powtórzenia, niż te 50 zrobionych pobieżnie. Zwłaszcza że kobiety zwykle nie wiedzą, gdzie jest zlokalizowane dno miednicy, mają bardzo mała świadomość swojego ciała i jego czucia. "Zaciskaja" pośladki, uda i brzuch, a dno miednicy pozostaje w bezruchu. Dlatego niech zrobi to z nami fizjoterapeuta, nauczy nas co, gdzie i ile.
Czy fizjoterapia uroginekologiczna pomaga?
Czy to prawda, że fizjoterapia uroginekologiczna to alternatywa dla operacji i leczenia farmakologicznego wielu schorzeń?Zdecydowanie tak. Oczywiście wszystko zależy od schorzenia i jego stopnia zaawansowania. Biorąc pod lupę np. bolesne miesiączki, to zdecydowanie fizjoterapia świetnie sobie z tym radzi. Natomiast w przypadku obniżeń narządów, pamiętajmy, że im szybciej trafimy w ręce fizjoterapeuty, tym większa szansa, że uda nam się uniknąć operacji.
Czy problemy dotyczące tzw. strefy intymnej to nadal temat wstydliwy?
Niestety tak, ale myślę, że się to zmienia. W moim gabinecie tego wstydu raczej nie ma, dlatego, że jeżeli pacjentka już do mnie trafi to zwykle wie, z czym się mierzy i jest zdeterminowana, aby sobie pomóc. Ale często, zanim trafi na mój fotel musi przejść krętą drogę sama ze swoją świadomością no i tym wstydem.
A na koniec informacja, która z pewnością zaciekawi nasze Czytelniczki. Na prowadzonym przez Panią koncie instagramowym znalazłam informację, że popularne brzuszki, czyli ćwiczenia, które mają zredukować tkankę tłuszczową wcale w tym nie pomagają i dodatkowo negatywnie oddziałują na nasze zdrowie. Czy to prawda?
Już tłumaczę jak to wygląda. Fakt, brzuszki cieszą się ogromną popularnością, bardzo często słyszę w gabinecie "to kiedy mogę zacząć ćwiczyć brzuszki?" Najchętniej odpowiadałabym — nigdy. A to dlatego, że znaczna grupa ludzi, bo nie tylko kobiet, robi to ćwiczenie zwyczajnie źle.
Co w takim razie robimy w niewłaściwy sposób?
Zacznijmy od tego, że to ćwiczenie wcale nam tego brzucha nie wypłaszczy. Brzuszki aktywują mięśnie proste brzucha, a w zasadzie ich górną część między mostkiem i pępkiem, a to najczęściej dolna część brzucha jest najbardziej problematyczna. Tutaj potrzebujemy zmobilizować do pracy mięsień poprzeczny brzucha i tego uczę moje pacjentki, zwykle pod kontrolą USG, wtedy widzą, w jaki sposób wszystko działa. To nie są ciężkie treningi. W klasycznych brzuszkach pacjentki najprościej mówiąc ciągną kręgosłup do góry wtłaczając przy tym powietrze do brzucha. Po pierwsze fundują sobie ból kręgosłupa w odcinku lędźwiowym i często też szyjnym, a po drugie zwiększają ciśnienie wewnątrz jamy brzusznej, a to prowadzi do obniżeń narządów i rozejścia się mięśni prostych. Nie fundujmy sobie tego, w pierwszej kolejności oceńmy, w jakim stanie są nasze mięśnie i jaka jest ich wydolność. Uwierzcie mi, jest cały wachlarz bezpiecznych i myślę, że znacznie przyjemniejszych ćwiczeń, no i skutecznych, bo o to nam przecież chodzi.
Przeczytaj także:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.