Ciąża dla większości kobiet to powód do radości. Okazuje się, że dla naszej czytelniczki Sylwii pozytywny wynik testu ciążowego był czymś, czego się zupełnie nie spodziewała i co wywróciło jej ustabilizowane życie do góry nogami. Przeczytajcie poruszającą wiadomość od zrozpaczonej kobiety.
Na wstępie listu Sylwia pisze:
Cześć mam na imię Sylwia, jestem rozwódką i mamą dwóch synów w wieku 17 i 19 lat. Od 3 lat związana jestem z Dawidem, który jest moją opoką i wsparciem po trudnych chwilach związanych z rozwodem z moim byłym mężem. Z Dawidem nie mieszkamy co prawda razem, ale widujemy się dość regularnie. Najczęściej to ja odwiedzam Dawida zazwyczaj w weekendy, ponieważ mieszka sam, co jest nie ukrywajmy dużym ułatwieniem. Razem z synami mieszkam w małym 2 pokojowym mieszkaniu, więc trudno mówić o zachowaniu intymności i prywatności.
Sylwia ma 46 lat i jest w drugim miesiącu ciąży
Powodem, dla którego postanowiłam napisać do waszej redakcji jest fakt, że obecnie jestem w 2 miesiącu ciąży z moim obecnym partnerem. No i tutaj zaczyna się problem. O tym fakcie wiedzą na tę chwilę tylko moi synowie oraz oczywiście Dawid. Niestety moje dzieci bardzo źle przyjęły informację, że za kilka miesięcy na świecie pojawi się ich brat lub siostra. Nie ukrywam, że wiadomość o ciąży była dla mnie samej ogromnym zaskoczeniem, ponieważ nie planowałam kolejnego dziecka. Mam 46 lat i ostatnią rzeczą, na którą w życiu czekałam było maleńkie dziecko. Niestety stało się…
Wiadomość o ciąży była dla Sylwii szokiem
Pamiętam jak będąc w łazience zobaczyłam pozytywny wynik testu. Nogi się pode mną ugięły i zaczęłam płakać ze strachu i bezsilności. Zadzwoniłam do Dawida, powiedziałam przez telefon o tym, że jestem w ciąży. Mój partner nie krył zdziwienia, powiedział - “przecież tak uważaliśmy”. Niestety chyba niewystarczająca. Następnego dnia umówiłam się do ginekologa, miałam nadzieję jeszcze wtedy, że wynik testu może być błędny. Myślałam, że zmiany hormonalne zachodzące w moim organizmie mogły spowodować jego dodatni wynik. Jednak lekarka potwierdziła podczas badania USG, że widzi rozwijający się zarodek. Znów poczułam się tak jak wtedy w łazience..
Sylwia postanowiła o ciąży powiedzieć swoim synom
Wspólnie z Dawidem doszliśmy do wniosku, że pierwszymi osobami, które powinny o tym fakcie się dowiedzieć są moi synowie. I tak zrobiliśmy, poprosiliśmy ich wspólnie na rozmowę. Kiedy z moich ust padły słowa, że jestem w ciąży synowie nie kryli swojego oburzenia. ”Ty w ciąży” - powiedział starszy syn. ”Przecież w tym wieku to raczej zostaje się babcią, a nie matką” - dodał. Młodszy syn skwitował, że przeze mnie będzie pośmiewiskiem na całym osiedlu. Te słowa mnie sparaliżowały, nie wiedziałam, co powiedzieć przez kilka chwil. Wytłumaczyłam chłopakom, że nie planowaliśmy dziecka, po prostu stało się i sami jesteśmy zaskoczeni. Na co starszy odpowiedział - “, Żeby w tym wieku nie wiedzieć co to prezerwatywa”.
Reakcja synów spowodowała, że Sylwia załamała się jeszcze bardziej
W tym momencie się rozpłakałam i pobiegłam do łazienki, czułam się okropnie. Obwiniałam się o tę całą sytuację tylko i wyłącznie siebie i w sumie nic się w tej kwestii nie zmieniło. Mam sobie za złe, że w tym wieku zaszłam w ciążę. Dodatkowo czytając informacje w internecie na temat ciąży w moim wieku jestem jeszcze bardziej przerażona. Dowiedziałam się, o sporym ryzyku. Dziecko może urodzić się z wadami, chore i niepełnosprawne. Do tego dochodzi kwestia finansowa, nie ukrywam, że nie jesteśmy zamożnymi ludźmi.
Sylwia w dalszej części wiadomości pisze:
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam nawet z kim porozmawiać na ten temat. Jedyną osobą jest w sumie Dawid, ale wiadomo jak to z facetami. Mówi: jakoś to będzie, a ja jestem przerażona. Jestem człowiekiem, który wszystko widzi zazwyczaj w ciemnych barwach i podobnie jest w tym przypadku. Do tego poczucie wstydu, które mi towarzyszy. Już widzę oczami wyobraźni jak mijające mnie sąsiadki na osiedlu będą szeptać za moimi plecami. Synowi nadal „obrażeni”, więc z ich strony na wsparcie nie mogę liczyć w tej chwili. Może z czasem zmienią swoje podejście? Póki co nikt więcej o mojej ciąży nie wie, wiadomo to kwestia czasu.
Na koniec listu Sylwia zwraca się z prośbą do Czytelniczek
Kochane kobiety, poproszę Was o wsparcie w tym trudnym dla mnie czasie. Myślę, że choć anonimowe dobre słowo będzie dla mnie w tej chwili niezmiernie ważne.
Chcecie wesprzeć Sylwię dobrym słowem w tym trudnym momencie życia? Macie dla Niej rady? Może któraś z Was była w podobnej sytuacji? Piszcie w komentarzach.
Przeczytaj także:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.