Dzieci potrafią być naprawdę okrutne i bezwzględne, takie słowa znalazły się w mailu, który trafił do naszej redakcyjnej skrzynki. Autorką wiadomości jest Anna, która od kilku lat wychowuje samotnie dwójkę dzieci. Co autorka piszące te słowa miała dokładnie na myśli? Przeczytajcie list Anny i poznajcie kolejną prawdziwą historię.
Na wstępie poruszającego listu możemy przeczytać:
Jestem trzydziestoparoletnią matką dwójki dzieci, syn ma 5 lat i uczęszcza do przedszkola, córka w tym roku skończyła 12 lat i chodzi do szkoły podstawowej. Do tej pory nie miałam większych problemów jeśli chodzi o edukację dzieci. Zarówno syn jak i córka nie sprawiają większych problemów, córka jest dobrą uczennicą chwaloną przez nauczycieli.
Anna zauważyła zmianę w zachowaniu córki
Od pewnego czasu zauważyłam, że córka wraca ze szkoły smutna, niechętna do rozmowy. Zazwyczaj buzia się jej nie zamykała, opowiadała z chęcią o wszystkim co przydarzyło się jej w ciągu dnia. Początkowo myślałam, że każdy może mieć przecież gorszy dzień. Jednak kiedy trwało to zbyt długo postanowiłam z nią porozmawiać. Zapytałam, dlaczego jest smutna i spędza większość czasu w swoim pokoju. Nie chciała ze mną rozmawiać, zbywała wymówkami. Jednak nie dawałam za wygraną, chciałam koniecznie dowiedzieć się co jest powodem jej gorszego samopoczucia.
Miała ochotę rozpłakać się podobnie jak moje dziecko — pisze Anna
Pewnego dnia córka zdobyła się na szczerość, okazało się, że od dłuższego czasu jest wyśmiewana przez inne dzieci z klasy. Powodem są ubrania, które córka nosi, a konkretnie fakt, że nie są markowe. Po tych słowach się rozpłakała, powiedziała, że jest jej z tego powodu bardzo przykro i nie rozumie, dlaczego koledzy i koleżanki wyrządzają jej taką krzywdę. Wspomniała, że często słyszy pod swoim adresem słowa jak szmaciara czy lumpeksiara. Nie ukrywam, że miała ochotę wtedy się rozpłakać podobnie jak moje dziecko.
Anny nie stać na kupowanie drogich ubrań dzieciom
To prawda córka nie nosi tzw. markowych ubrań, bo mnie po prostu na to nie stać. Kupuję ubrania w sklepach gdzie są one w przystępnej cenie, zdarza się, że odwiedzam lumpeksy. Nie wiedzę w tym nic złego. Staram się, żeby córka zawsze była czysto i schludnie ubrana. Moje dziecko nigdy nie prosiło mnie, o buty za 300 zł czy bluzę za 200 zł. Jest dziewczynką bardzo dojrzałą jak na swój wiek, zdaje sobie chyba sprawę, że jestem jedyną osobą, która pracuje na utrzymanie całej rodziny. Mąż zostawił nas kilka lat temu, niestety dla niego zawsze był ważniejszy kieliszek niż rodzina i dzieci. Rachunki, opłata za wynajem mieszkania, zakup jedzenia i inne wydatki generują spore wydatki w ciągu miesiąca. Nawet gdybym chciała nie jest w stanie kupować dzieciom ubrań z tzw. górnej półki.
Nauczycielka o niczym nie wiedziała
Rozwiałam na temat całej sytuacji z wychowawczynią córki, była zdziwiona, bo o niczym ponoć nie wiedziała. Obiecała, że zajmie się sprawą. Z relacji córki na lekcji wychowawczej został poruszony ten temat, odbyła się tzw. pogadanka w klasie. Wyniki tej pogadanki żadnych rezultatów nie przyniosły, córka nadal słyszy przykre słowa pod swoim adresem.Nie rozumiem jak dzieci mogą być tak okrutne i bezwzględne tylko dlatego, że koleżanka z klasy ma taką, a nie inną bluzę. Zawsze tłumaczyłam córce, że nie należy oceniać ludzi, że każdy z nas jest inny i ma do tego prawo. Co mi z tego przyszło?
Na koniec wyznaje, co skłoniło ją do napisania listu.
Postanowiłam napisać do waszej redakcji, aby pokazać, w jakim świecie żyjemy. Świecie gdzie o wartości drugiej osoby decyduje to co ma w szafie.
Czy Wasze dzieci były kiedykolwiek szykanowane w szkole przez rówieśników? Słyszałyście o podobnych smutnych historiach? Piszcie koniecznie o tym w komentarzach.
Przeczytaj także:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.