Jeśli chodzi o poród, wydaje mi się, że warto być przygotowaną na wszystko, co w tym dniu może się wydarzyć i wiedzieć, jak krok po kroku przebiega cały ten proces. Oczywiście najłatwiej szukać niezbędnych informacji w internecie. Jednak ten, pełen jest różnego rodzaju forów czy stron, które mogą bardzo łatwo wprawić w depresję czy wywołać napady paniki. A jak wiadomo dla przyszłej mamy, stres raczej nie jest wskazany. Dlatego postanowiłam ograniczyć czytanie tego typu rzeczy do minimum, a o wrażenia i opinie zapytać rodzących już wcześniej koleżanek. Wszystkie z nich zostały szczęśliwymi mamusiami bardzo niedawno, więc pamiętają wszystko, każdą minutę, a nawet sekundę swoich porodów.
Asia pamieta dokładnie, jak wyglądał jej poród
„Około 1:00 rozpoczęło się sączenie wód płodowych. Wiedziałam, że godzina 0 się zbliża, ale jest jeszcze do niej trochę czasu, dlatego postanowiłam wziąć prysznic. W tym czasie skurcze były niebolesne, jednak zmierzyłam jeszcze czas między nimi- były co około 3 minuty, także zbyt często, więc mój zdrowy rozsądek wziął górę i stwierdziłam, że jednak czas na szybkie przygotowanie i wyjazd do szpitala.
Pół godziny później, po dopakowaniu torby, obudziłam Piotra i wyjechaliśmy do szpitala. Najpierw jednak podjechaliśmy do bankomatu żeby mieć przy sobie jakieś pieniądze niezbędne m.in. do wykupienia porodu rodzinnego (na Polnej jest płatny). Wtedy skurcze były już częstsze i bardziej bolesne. W szpitalu byliśmy przed 2:00. Przyjmowanie było bardzo długie, w między czasie zadzwoniłam po położną (wcześniej umówioną) oraz do lekarki, która niestety nie odbierała telefonu. Skurcze były już tak bolesne, że nie mogłam mówić. Przyszła lekarka, która była na dyżurze, zbadała mnie- rozwarcie miało już 5 oraz podłączyła KTG i od razu wysłała na porodówkę. Skurcze cały czas były bardzo bolesne. Na górze miałam zrobione USG, w którym określono wagę dziecka, a rozwarcie miało 8 cm. Na porodówce KTG miałam podłączone już cały czas. Dostałam szpitalną koszulę do porodu, w którą posłusznie się przebrałam. Podczas całej akcji najważniejsza była woda do picia- wtedy była to dla mnie najwspanialsza rzecz. Na porodówkę przyjechała położna, która poleciła, żeby położyć się na boku, aby dziecko ułożyło się lepiej (tym czasie nie można przeć). Wtedy miałam zrobione nacięcie krocza i jak tylko dziecko ułożyło się dobrze to chwila moment i moja córka była na świecie (o 4:10). II okres porodu czyli od pełnego rozwarcia do urodzenia dziecka trwał 60 minut.
Położna położyła mi córeczkę na klatce piersiowej, był to najpiękniejszy moment w moim życiu. Potem podczas zszywania, Piotr kangurował małą (czyli nosił ją przykładając do swojej nagiej klatki piersiowej). Dla niego także było to niezapomniane przeżycie”.
Przebieg porodu Patrycji
„Bóle podobne do bóli miesiączkowych rozpoczęły się od rana, dzień po wyznaczonej dacie porodu. Czułam je przez cały dzień. Po południu wzięłam ciepłą kąpiel i chodziłam kilka razy po schodach góra – dół, po 2 stopnie. O godz. 22:00 bóle były na tyle silne ze pojechałam z mężem do szpitala. Po wywiadzie medycznym zostałam przyjęta na oddział ginekologiczny gdzie miałam wykonane ktg oraz badanie wg którego miałam 2 cm rozwarcia. Lekarz zrobił też usg celem sprawdzenia wagi dziecka. Leżałam na oddziale do godziny 2:00 w nocy, z rozwarciem 5 cm zostałam przewieziona na porodówkę. Przez cały czas przebywania na oddziale ginekologicznym byłam pod opieka personelu, który monitorował poprzez ktg zachowanie dziecka. Byłam również badana przez lekarzy i położne, którzy sprawdzali wielkość rozwarcia. Po przewiezieniu na porodówkę, głównie skakałam na piłce celem złagodzenia boli porodowych. O godzinie 4 odeszły mi wody. Później nadal byłam na piłce. Bóle parte rozpoczęły się ok. 8:30, a o 9:00 przyszła na świat moja córka:) Do boli partych był ze mną mąż, później zdecydowałam, że chcę już zostać sama z położną. Po urodzeniu dziecka zebrali się lekarze, by zbadać dziecko i mnie. Zostałam zszyta przez lekarza i po odpoczynku przewieziona na oddział”.
Jak wyglądał poród Magdy?
„Pewnego dnia, gdy byłam już tydzień po terminie, pojechałam na wizytę kontrolną do ginekologa. Ten podczas badania stwierdził jedynie pól cm rozwarcia, w związku z czym wymasował mi szyjkę macicy. Po wyjściu z gabinetu, po niecałej pół godziny, zaczął mnie boleć brzuch, jednostajnie, jakby skurcz wszystkiego. Wtedy też zaczęły się bóle krzyżowe (najgorsze ever! Jakby piłowanie kręgosłupa na żywca). Skurcze macicy były przy tym praktycznie niewyczuwalne. Zdążyłam się wykąpać, bóle nie ustawały. Klęcząc przy łóżku liczyłam częstotliwość skurczy (macicy - co 10 min średnio, krzyżowe - co 1,5 min!!!). W pewnym momencie łupnęło mnie w krzyżu, poczułam jakby pęknięcie bańki w środku i odeszły mi wody. Choć "odeszły" to tu określenie przesadzone, bo lało się jak z kranu na początku, później był nadal wyciek, ale już lżejszy. Do szpitala pędziliśmy całe 40 min. Ból w krzyżu był nie do opisania, nie można wtedy nawet oddychać... Skurcze macicy nasiliły się w szpitalu jednak te krzyżowe nie opuszczały mnie do końca. W efekcie same skurcze macicy oceniłabym w skali od 1 do 10 na 5, za to te krzyżowe - na 1000! Wody odeszły mi o 15:25. 1 faza porodu trwała 7 godzin. W trakcie badania miałam masowaną szyjkę macicy. Około 22:00 zaczęły się skurcze parte. Miałam wtedy 8cm rozwarcia. Położna masowała mi szyjkę, a ja leżałam na boku, prąc co skurcz. Jak rozwarcie doszło do 10cm, ułożyła mnie normalnie, na plecach, nogi podniosła do góry. Po jednym parciu wyszła główka, po drugim - reszta ciałka. Córeczkę położyli mi na gołe ciało, pod koszulę. Cały ból ustąpił w sekundę. Nie czułam nawet kiedy rodziłam łożysko. Cały ból porodu był do przeżycia, jak widać. Nie takie to straszne jak się wydaje. Chyba większy strach niż ból”.
Agnieszka- wspomnienia z porodu
„O 8:00 rano poszłam na porodówkę z rozwarciem 5 cm. Podłączono mi kroplówkę z oxytocyna i ktg. Skurcze były według ktg silne, ale bezbolesne. Przez pierwsze 7 godzin cały czas się śmiałam i skakałam na piłce, ale w momencie gdy pękł pęcherz to myślałam, że będę gryzła rurki od łóżka. Po 3 godzinach prób okazało się, że mała nie da rady wyjść i konieczne jest cesarskie cięcie. Więc przy pełnych skurczach i rozwarciu zostałam zawieziona na salę operacyjną, tam dostałam znieczulenie w kręgosłup i po chwili mała była już na świecie”.
Podzielcie się swoimi wrażeniami z porodu. Pomózcie przyszłym mamom przejść lepiej ten czas.Piszcie w komenatrzu lub na redakcja@magazynona
Warto przeczytać również:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.