reklama

Społeczna presja oczekiwań względem matek. Bombardowane opiniami co powinny, a czego nie [ROZMOWA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Społeczna presja oczekiwań względem matek. Bombardowane opiniami co powinny, a czego nie [ROZMOWA] - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA I DZIECKOZ każdej strony bombarduje się matki pseudoeksperckimi opiniami na temat tego, co powinny robić, a czego nie. Stawia się przed nimi mnóstwo oczekiwań i wytycznych, przypisuje wiele ról, zakładając, że będąc z małym dzieckiem w domu, mogą ogarniać i to dziecko, i dom, i relacje z partnerem - mówi w rozmowie z nami Paula Niedźwiecka, pedagożka, terapeutka, mama, twórczyni Pracowni Rodzicielstwa - konta na Instagramie.
reklama

Do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska — czyli rozmowa o matkach, względem których nieustannie rośnie presja oczekiwań i stereotypy.

Co powinna umieć matka? Wszystko!

Czy w macierzyństwie rzeczywiście można wszystko? Tak Pani ostatnio napisała.
Na pewno można wiele. Napisałam jednak z ironią, że można ogarniać wszystko na tip-top, ale potrzebny jest jeden szczegół – zasoby. A pod hasłem „wszystko” znajduje się tak wiele, że żadna matka nie ma tylu zasobów. One nie biorą się z niczego. Nie wiem, jak mocna musiałaby być kawa, żeby zrekompensować conocne pobudki i codzienne gaszenie pożarów.

Społeczne oczekiwania względem matek. Skąd się biorą?

To nieprawda, że wszystko jest kwestią dobrej organizacji. Conocnych pobudek czy choroby dziecka nie da się ani zaplanować, ani zorganizować. Skąd biorą się oczekiwania wobec matek, że będą ogarniać tak wiele?
Żyjemy w dobie internetu i social mediów, w których ze wszech stron bombarduje się matki pseudoeksperckimi opiniami na temat tego, co powinny robić, a czego nie, jak karmić, przewijać, komunikować się, jakie kupić buciki, jakie kreatywne zabawy wymyślać itd. Wystosowano wobec matek tyle oczekiwań i wytycznych, że tracą przekonanie, iż mogą w macierzyństwie uczyć się zarówno siebie, jak i relacji z dzieckiem, popełniając przy tym błędy. Przypisano im wiele ról, zakładając, że będąc po porodzie z małym dzieckiem w domu, mogą ogarniać i to dziecko, i dom, i relacje z partnerem. A matki starają się być idealne we wszystkich rolach, często dopisują sobie kolejne i jeszcze surowo się oceniają. Po dniu pełnym wyzwań, w którym wspięły się na wyżyny swoich możliwości, wygłaszają wobec siebie krytykę, bo przecież na pewno można było lepiej. Poprzeczka oczekiwań jest zawieszona tak wysoko, że trudno ją przeskoczyć, a więc i docenić samą siebie.

reklama

Współczesne matki to bohaterki

Z jednej strony słyszymy o wywieranej na matkach wielkiej presji oczekiwań i kulcie rodzicielstwa eksperckiego, ale z drugiej prześmiewczo, pejoratywnie mówi się o nich "madki".
Współczesne matki to bohaterki. Są wspaniałe. Znajdują się w momencie pokoleniowego przełomu. Z jednej strony starają się spełniać oczekiwania nałożone przez poprzednie pokolenia, często bezpośrednio przez własne matki i babki, a z drugiej, korzystają ze współczesnej, eksperckiej wiedzy na temat macierzyństwa, relacji, emocji. Poszerzają swoją wiedzę i świadomość, chcą być doskonalsze w macierzyństwie. Łatwy dostęp do ogromnej wiedzy ma jednak swoje minusy, bo zapędza matki w róg rodzicielstwa zbyt eksperckiego, a ponadto rodzi kolejne oczekiwania o bycie tą ekspertką właśnie. Dodatkowo jeszcze kobiety chcą się rozwijać, samodoskonalić i pracować zawodowo. Chcą być dla dzieci przykładami spełnionych i szczęśliwych kobiet. Dźwigają więc olbrzymi ciężar odpowiedzialności. A obojętnie jak będą się starać, i tak pojawi się nieprzychylna im grupa ludzi, która nazwie je madkami.

reklama

Canva

Pani używa tego słowa?
Nie używam. I nie poświęcam nieprzychylnemu traktowaniu matek zbyt wiele uwagi, bo uważam, że nie warto przysparzać temu rozgłosu. Matki radzą sobie najlepiej, jak potrafią.

Nie da się być jednocześnie pedagożką, pediatrką, fizjoterapeutką itd.

Te autentyczne starania, ale i niedoskonałości, chyba są najlepszym, co mogą swoim dzieciom dać.
Tak, uważam, że w macierzyństwie najważniejsza jest autentyczność. Dziecko nie rodzi się z gotową instrukcją obsługi. Potrzeba czasu na naukę relacji z nim, a także – naukę samych siebie w roli matki. Nawet jeśli przygotowały się z teorii, w praktyce sytuacja może wyglądać inaczej. Poza tym, nie muszą, a nawet nie powinny być we wszystkim ekspertkami. Nie da się być jednocześnie pedagożką, pediatrką, fizjoterapeutką itd. To właśnie nie jest autentyczne. Mama to przede wszystkim człowiek. A człowiek popełnia błędy i uczy się na nich. Dziecko powinno widzieć takie sytuacje, mamę radzącą sobie z różnymi emocjami, a także słyszeć od niej „Przepraszam, popełniłam błąd”. Obserwując niektóre obrazy macierzyństwa kreowane w social mediach, można wpaść w spiralę błędnych przekonań o sobie, co zamiast dodawać skrzydeł, podcina je.

reklama

Matka matce wilkiem

Często matki mówią źle nie tylko o innych matkach, ale i o samych sobie. Dlaczego same sobie to robią?
Po części dlatego że całe nasze społeczeństwo zostało wychowane w systemie ciągłych ocen, rywalizacji, testów, z zerojedynkowym podejściem. Dzielenie ludzi na lepszych i gorszych, jedynki i szóstki – niestety – zostały nam we krwi. Nasze mózgi również lubią takie proste rozwiązania i szufladki, bo mogą wtedy działać niemal automatycznie. Rozliczamy więc w ten sam sposób zarówno innych, jak i siebie. Zwykle w tych ocenach – jak w szkole – skupiamy się na deficytach i negatywach, zamiast doceniać zasoby i pozytywy. To szkodliwe, bo pomiędzy zerem i jedynką, dobrem i złem, jest jeszcze ogromna przestrzeń wypełniona elastycznością, otwartością, autentycznością, ciekawością. Warto byłoby wzmacniać właśnie postawę ciekawości, czyli nie oceniać innej osoby, a po prostu pytać, przyglądać się, towarzyszyć.

Często oceniamy czyjś zewnętrzny świat – zwykle ułamek tego, co jest widoczne

Zwłaszcza, że nigdy nie wiemy i nie widzimy wszystkiego.
Często oceniamy czyjś zewnętrzny świat – zwykle ułamek tego, co jest widoczne – na podstawie naszego własnego wnętrza, doświadczeń, szerokiej perspektywy. Widząc wycinek rzeczywistości, oceniamy to, jakim ktoś jest rodzicem. Na przykład widzimy dziecko z telefonem w dłoni, więc uznajemy, że matka na pewno je zaniedbuje. Same sobie robimy to również dlatego, że oceniając źle innych, próbujemy maskować własne niezaspokojone potrzeby i deficyty. A ponadto, rozliczamy na podstawie bardzo wypiłowanych standardów wspomnianego „rodzicielstwa eksperckiego”.

Canva

Jak pozbyć się tego nawyku?
Zachęcam, by być ciekawą, uważną, otwartą na innych. Nawet jeśli pojawia się myśl oceniająca, można ją zauważyć, a później podsumować: „przecież nie wiem, jak jest, oceniam na podstawie tylko jednej sytuacji”. Jeśli oceniamy same siebie, warto wziąć kartkę i rozpisać mapę myśli, wypisać plusy i minusy, przedstawić fakty. To pomaga rozszerzyć i zobiektywizować perspektywę.

Do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska.

Poza presją oczekiwań, z jakimi problemami najczęściej borykają się dziś matki?
Pierwsza przychodzi mi do głowy samotność. Ona łączy się poniekąd z presją oczekiwań, gdyż przez tę drugą często izolujemy się od innych osób.

A jak głosi znane afrykańskie powiedzenie: do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska.
Tak. Tymczasem nie żyjemy już ani w wielopokoleniowych rodzinach i domach, ani w otwartych relacjach sąsiedzkich. Matki opiekujące się dziećmi podczas urlopu macierzyńskiego często pozostają więc samotne. Wtedy łatwiej ulegają presji oczekiwań i stereotypom. Nie wiedzą, czy przyznać się, że nie ogarniają czy może udawać, że jednak wszystko ogarniają.

Pani ogarnia wszystko?
Nie ogarniam. Nie chcę i nie muszę. Nawet nie wiem, co to znaczy wszystko. Sama wyznaczam sobie, co chcę ogarnąć, co jest dla mnie wartością. Nie da się w jednym dniu ugotować dwudaniowego obiadu, wysprzątać domu i przygotować super kreatywnej zabawy. Ja skupiam się na dobrej komunikacji z dzieckiem – to mój priorytet i z niego się rozliczam. Ale czasem podam dziecku Nutellę. Nie umiem dobrze i ekologicznie gotować, więc nie będę codziennie biczować się za to, że nie upiekłam placków z nasionami chia. To walenie głową w mur. Chcę być wystarczającym, szczęśliwym, spełnionym rodzicem. Wystarczający jest dobry.

Przeczytaj również:

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama