To prawdziwa historia, która przydarzyła się sąsiadce mojej babci. Kiedy ją poznałam, długo zastanawiałam się nad tym, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji?.
Może Ciebie ta opowieść też skłoni do refleksji?
Ktoś zakłócił spokój Jana i Barbary
Jan i Barbara mieszkali w domku na skraju wsi. Byli razem od ponad czterdziestu lat. Dzieci rozjechały się po świecie, a oni, jak zwykle mieli zjeść we dwoje wieczerzę wigilijną.
Biały obrus, zastawiony stół, dwunastu potraw nie było, bo i po co dla dwóch osób, ale puste nakrycie dla niespodziewanego gościa już tak. Wiadomo, tradycja, no i religia też każde spragnionych napoić i głodnych nakarmić.
Barbara i Jan wypatrywali pierwszej gwiazdki, by podzielić się opłatkiem
Nie wiedzieli, że tym razem będzie inaczej, niż zwykle. Ktoś zakłóci ich spokój.
Gdy otworzyła drzwi zamarła.
Gdy Barbara wkładała karpia do piekarnika, ktoś zapukał do drzwi. Na początku myślała, że się przesłyszała, ale pukanie powtórzyło się.
Myślała, że sąsiadka przyszła złożyć życzenia. Gdy otworzyła drzwi zamarła.
Na progu stał mężczyzna. Był brudny, wychudzony i miał takie dziwne spojrzenie.
-Dzień dobry, czy może mnie pani poratować czymś do jedzenia?
- powiedział ochrypłym głosem.
Barbara przestraszyła się nieznajomego
Barbara zawahała się. Z jednej strony, serce podpowiadało jej, by zaprosić nieszczęśnika do stołu, zgodnie z tradycją pustego nakrycia.
Z drugiej strony, obawiała się o swoje bezpieczeństwo i o to, jak zareagowałby na to Jan, który wpatrzony w telewizor nawet nie usłyszał pukania do drzwi.
Poprosiła nieznajomego, by chwilę poczekał i zamknęła drzwi.
Znajomy zniknął, zostawił jednak coś na wycieraczce
Kobieta wróciła do kuchni. Do foliowej reklamówki włożyła pół chleba, w słoik zapakowała kapustę z grzybami. Dołożyła czekoladę.Wróciła do drzwi, a gdy je otworzyła zamarła po raz drugi.
Znajomego nie było, na wycieraczce leżał krzyż.
Barbara nie zapomni tej Wigilii do końca życia
Barbara wróciła roztrzęsiona do stołu. Opowiedziała wszystko mężowi. Nie mogła nic przełknąć. W głowie kłębiły się myśli, łzy cisnęły do oczu.“Dlaczego go nie wpuściłam, dlaczego nie nakarmiłam?” - dręczyła się całą noc.
Uspakajała się, że przecież nie znała mężczyzny, że mógł być złodziejem, albo mordercą. Tyle się ostatnio słyszy o takich historiach.
Tej Wigilii Barbara nie zapomni do końca życia. Moja babcia starała się pocieszać sąsiadkę, ale sama zastanawiała się, jak by postąpiła w takie sytuacji?
A Ty co myślisz o tej historii?
- Czy Barbara dobrze się zachowała?
- Czy postąpiłabyś tak samo?
- Napisz w komentarzu.
Przeczytaj też inne prawdziwe historie
- "Bywały momenty, gdy przepraszałam męża za to, że jestem taka beznadziejna." Rozmowa z Katarzyną Wawrzyniak autorką książki “Kiedyś o tym opowiem"
- Boję się, że nigdy nie pokocham swojego dziecka - pisze w liście młoda matka.
- Ta choroba bardzo upadla człowieka. Sprawia, że w którymś momencie sięgasz dna - mówi Aneta, która zmaga się z jedzenioholizmem
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.