reklama
reklama

Piekło życia z narcyzem. Historia Ewy, która latami żyła w toksycznym związku [WYWIAD]

Opublikowano:
Autor:

Piekło życia z narcyzem. Historia Ewy, która latami żyła w toksycznym związku [WYWIAD] - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA I ON Ewa dopiero niedawno uświadomiła sobie jak głębokiego dna sięgnęła. - Przywykłam do tego, że w naszym domu byłam nikim — mówi podsumowując swój 10-letni związek.
reklama

Kiedy 10 lat temu Ewa spotkała swojego przyszłego męża była przekonana, że trafiła na swój wymarzony ideał mężczyzny. Biorąc ślub zdawała sobie co prawda sprawę, że to ona w tym związku kocha bardziej, ale wtedy myślała, że miłość pokona wszystko. Prawda okazała się niestety inna. Dziś mówi z pełnym przekonaniem -  Mój mąż stał się moim największym wrogiem. 

10 lat temu poznałaś jak się później okazało swojego przyszłego męża, zakochałaś się w nim do szaleństwa. Pamiętasz jeszcze ten czas kiedy myślałaś, że jesteś najszczęśliwszą kobietą na świecie?
Wszystko, co miało miejsce w związku z moim N. było na początku niesamowicie wyjątkowe. Pamiętam dokładnie pierwszy moment, w którym go spotkałam — ulicę, okoliczności i to w co był ubrany. Od pierwszej chwili gdy go poznałam zrobił na mnie wyjątkowe wrażenie. Początkowo byliśmy znajomymi, wydawał mi się tak niesamowity, był miły, spokojny, wrażliwy i czuły. Nawet nie marzyłam o tym, że kiedyś będziemy razem. Pewnego dnia to się nagle zdarzyło, podszedł do mnie na imprezie, na jakiej byliśmy wśród znajomych i gdy wracałam zaprowadził mnie do taksówki, po czym bez rozmowy wsiadł i wrócił ze mną do mieszkania. Od tej chwili było jak w bajce, najmniejsze czynności stawały się przy nim wyjątkowe. Pokochałam go do szaleństwa i nie mogłam wręcz uwierzyć, że tak „cudowny facet” zwrócił na mnie uwagę. 

Gdy składaliśmy przysięgę doskonale wiedziałam, że kocham go bardziej niż on mnie

Domyślam się, że wychodząc za mąż byłaś przekonana, że to ten jedyny na całe życie? 
Tak dokładnie. Pamiętam moment gdy braliśmy ślub, patrzyłam na niego i wiedziałam, że jest miłością mojego życia. Gdy składaliśmy przysięgę doskonale wiedziałam, że kocham go bardziej niż on mnie, ale byłam przekonana, że „miłość potrafi przenosić góry” więc nie ma w tym nic złego, że to ja będę tą, która będzie kochać za nas dwoje i wszystko mu wybaczać. 

Patrząc obecnie z perspektywy czasu czy już wtedy coś powinno wzbudzić Twój niepokój w zachowaniu  partnera?
Były setki sytuacji, które powinny wzbudzić mój niepokój, ale byłam zaślepiona uczuciami. Nie jestem w stanie przytoczyć każdej z nich, ale pamiętam, że potrafił się zdenerwować na mnie, bo jakiś mężczyzna się do mnie uśmiechnął i zwyzywał mnie „wyglądasz jak dziwka to się patrzą!”, a ja nieświadoma tłumaczyłam to sobie, że on jest zazdrosny. Notabene on był chorobliwie zazdrosny, zabraniał mi się kobieco ubierać, czy używać perfum – twierdząc, że atrakcyjna powinnam być wyłącznie dla niego. Ukrywał mnie przed swoimi znajomymi, opowiadał innym w czasie kiedy już rok się spotykaliśmy, że nie jesteśmy parą a ja to ignorowałam. Potem okazało się, że w międzyczasie spotykał się jeszcze z inna dziewczyna, jednak ja będąc ślepo w niego wpatrzona nie chciałam, tego widzieć. Potrafił, się też do mnie bez żadnego powodu nie odzywać tygodniami. Po czym wracał jak gdyby nigdy nic i zalewał mnie miłością. Ja się cieszyłam, że mój ukochany wrócił, do tego stopnia, że nawet nie zadawałam pytań gdzie był. 

Kiedy tak na dobre zauważyłaś w zachowaniu męża pierwsze niepokojące sygnały?
Pierwsze niepokojące sygnały, zobaczyłam po narodzinach naszego pierwszego dziecka. Dwa tygodnie po porodzie, wyprowadził się od nas. Zostawił mnie w połogu samą i nie kontaktował się ze mną. Byłam zdezorientowana, załamana do tego stopnia, że pamiętam jak moja córka płakała zaczęłam wtedy krzyczeć bez powodu. Żal zalał moje serce i zrozumiałam, że nigdy nie będę mogła na niego liczyć. 

Początkowo jego słowa mnie bolały, dopiero z czasem przestałam czuć cokolwiek

Przyznam szczerze słowo narcyz nie budzi w pierwszym momencie bardzo negatywnych skojarzeń. Najczęściej myślimy o osobie zapatrzonej w siebie i to wszystko. Prawda jest taka, że człowiek z narcystycznym zaburzeniem osobowości potrafi zachowywać się jak psychopata. Tak wynika przynajmniej z Twoich doświadczeń?
Z perspektywy czasu mogę jedynie powiedzieć, że N. nie posiada empatii. Nie liczy się z twoimi uczuciami i zawsze dostaje to czego chce. Jak mu odmawiałam, bywał agresywny, potrafił mnie uderzyć. Obelgi były na porządku dziennym. Początkowo jego słowa mnie bolały, dopiero z czasem przestałam czuć cokolwiek. Przywykłam do tego, że w naszym domu byłam nikim. Starał się mi odebrać wszystko, czym byłam. Początkowo był wsłuchany w moje wyznania, następnie okazywało się, że wszystko, co mu powiedziałaam wykorzystał przeciwko mnie. Obrażał mnie za to kim jestem, jaki mam zawód, kim są moi rodzice. Niejednokrotnie nazwał mnie „plebsem”, „pierwszym wyuczonym pokoleniem”. Naciskał bym rzuciła pracę i zajęła się domem i dziećmi. Na szczęście wiedziałam, że niezależność jest najważniejsza. Sama pochodzę z rodziny gdzie ojciec był alkoholikiem i wiedziałam, jak ważne jest, aby matka była samodzielna i mogła odejść z dziećmi gdy jest źle. 

Jakaś sytuacja utkwiła Tobie szczególnie w pamięci?
Pamiętam sytuację, gdy zachorowałam na chorobę zakaźną, miałam 40 stopni gorączki, dzieci były wtedy małe. Nie byłam w stanie się nimi zajmować. On na drugi dzień mojej choroby nie wytrzymał. Spałam w swojej sypialni podczas gdy N. nie potrafił sobie poradzić z usypianiem syna. Wrzeszczał na niego, przebudziłam się i poszłam do nich. Zaczęłam go prosić, aby wyszedł z domu skoro sobie nie radzi. Mój syn był sztywny ze strachu – miał zaledwie 3-latka. Mąż się na mnie wściekł, na oczach syna przewrócił mnie, złapał za włosy i w ten sposób przeciągnął przez całe piętro. Po czym wyszedł z domu i nie wrócił przez 2 tygodnie. Byłam załamana, płakałam jak dziecko. Przytuliłam syna i poczułam strach. Z roku na rok było gorzej. Potem czułam lęk każdego dnia gdy był z nami. 

Jak sama wspominasz Twoi teściowie byli latającymi małpami. Opowiedz jak wyglądało to w rzeczywistości, ponieważ brzmi to bardzo intrygująco?
Moi teściowie, poznali mnie w okresie mojej wielkiej miłości do N. byłam w niego wpatrzona jak w obrazek i broniłam jego zdania jak lwica. Wówczas teściowie, widząc mój stosunek do N. uwielbiali mnie. O tym, że oni są „latającymi małpami” zorientowałam się, gdy N. pierwszy raz podniósł na mnie w obecności teściów rękę. Matka N. zaczęła na mnie wrzeszczeć, że jak mogę tak prowokować swojego męża, że aż jest zdolny, by mnie uderzyć. Ona jako kobieta stanęła po jego stronie jednocześnie obwiniając mnie za jego agresję. Z kolei teść powiedział mi, że dla dobra dzieci nie powinno mieć to dla mnie znaczenia, że mąż mnie czasem uderzy. Za każdym razem gdy N. popełniał błąd tłumaczyli go teściowie i wmawiali mi, że wszystko jest moją winą. Nawet gdy N. zostawił mnie w czasie gdy moja druga ciąża była zagrożona, w tym okresie mieszkałam sama przez 4 miesiące – teściowa przekonywała mnie, że mój mąż musiał się ode mnie wyprowadzić, ponieważ jestem taka nerwowa, że on się bał, że przez niego poronię! Po kilku latach małżeństwa już sama nie wiedziałam co jest prawdą a co nie. Dopiero terapia pomogła mi ponownie zrozumieć gdzie jest sufit a gdzie podłoga i zacząć nazywać rzeczy po imieniu.

Mój mąż stał się moim największym wrogiem

Mówisz otwarcie, że dopiero niedawno uświadomiłaś sobie jak głębokiego dna sięgnęłaś. Jak wyglądał ten najtrudniejszy dla Ciebie moment w życiu?
Gdy odpowiadam na to pytanie płaczę. To było rok temu. Byłam załamana, pewnie miałam depresję. Ciągle chorowałam, miałam złe wyniki badań krwi. Byłam rozdrażniona, nieszczęśliwa, nie chciałam żyć. Ciągle płakałam. Miałam myśli samobójcze – przy życiu trzymały mnie jedynie moje dzieci. Był piękny słoneczny dzień, zaprowadziłam dzieci do przedszkola. W drodze powrotnej zrobiłam zakupy. Wróciłam do domu i przez przypadek rozsypałam zakupy na podłodze w kuchni. To mnie przerosło, położyłam się na ziemi, zaczęłam płakać, wrzeszczeć i błagać, aby to się skończyło. Wtedy przyszedł mój N. i powiedział „Weź się ogarnij, nie mogę patrzeć na Ciebie, masz być matką. Przestań robić z siebie ofiarę”, „Ciebie trzeba w psychiatryku zamknąć”. Tego dnia uświadomiłam sobie, że jeśli tym razem nie odejdę już od N. na zawsze to on odbierze mi dzieci i udowodni wszystkim, że jestem niestabilna psychicznie. Mój mąż stał się moim największym wrogiem. 

Wspólnie z mężem macie dwójkę dzieci, czy one również kiedykolwiek odczuły bezpośrednio fakt, że mają ojca narcyza?
Bezpośrednio na szczęście nie doznały okrucieństwa N. Choć pośrednio będąc świadkami jak się nade mną znęca bardzo cierpiały.

Odchodziłam, obiecując sobie, że to już koniec

Odchodziłaś od męża kilka razy. Dlaczego wracałaś?
Za każdym razem gdy odchodziłam szczerze wierzyłam, że mi się uda, że dłużej już się nie dam tak traktować, że muszę się ratować, bo inaczej on mnie zniszczy. Bałam się, że z czasem będzie tak samo traktował nasze dzieci. Odchodziłam, obiecując sobie, że to już koniec. Przez pierwsze tygodnie dawałam sobie świetnie radę. N. się ze mną nie kontaktował co sprawiało, że było mi łatwiej. Jednak za każdym razem po jakimś czasie wracał. Następowało to zazwyczaj wówczas gdy mi już emocje opadły. Był wówczas cudowny, prawił mi komplementy, wyznawał miłość, zasypywał prezentami. Zapewniał, że wszystko przemyślał i że się zmienił. Przyznawał, że mnie źle traktował, że to się już więcej nie powtórzy. Dzieci cieszyły się, że tata jest z nami. N. cały czas powtarzał dzieciom, że kocha je i mamę i że rodzina jest najważniejsza. Za każdym razem powolutku i przebiegle manipulował mnie swoją „miłością” bym się wycofała i wróciła. Kilka razy mu się to udało. Pamiętam, że gdy ostatni raz wracałam powiedziałam mu, że to już ostatnia szansa dla naszego małżeństwa i tak też się stało.

W końcu odeszłaś na dobre i złożyłaś pozew o rozwód. Jak na to wszystko zareagował Twój mąż?
Gdy odeszłam, mąż nie odezwał się do mnie przez 5 miesięcy. W tym okresie nie spotkał się nawet z dziećmi. Gdy odebrał z sądu pozew rozwodowy, wściekł się, zadzwonił do mnie zapłakany i zaczął mnie wyzywać. Zapewniał mnie, że nie wyrazi zgody na rozwód. Mówił, że to nie ja będę decydować, że nastąpił koniec naszego małżeństwa. Nawet podczas rozprawy rozwodowej mówił, że „mnie kocha” i nie chce rozwodu. Od rozwodu minęły dopiero dwa miesiące i niestety obecnie już wiem, że to nie koniec mojej historii z N. i życia w ciągłej obawie o przyszłość.

Co poczułaś kiedy dowiedziałaś się, że to już naprawdę koniec Twojego małżeństwa?
Poczułam ulgę i szczęście. Nie mogłam uwierzyć, że to było aż tak proste. Żałowałam, że nie podjęłam tej decyzji wcześniej.

Nie wierzę w bezinteresowność ludzką

Jakie piętno odcisnął ten związek na Tobie?
Związek z partnerem narcystycznym sprawił, że nie ufam ludziom. Mam ciągłe obawy, że to, co ktoś mówi nie jest tym, co tak naprawdę myśli. Nie wierzę w bezinteresowność ludzką. Kiedyś byłam ufna i otwarta, ten związek mnie zupełnie zmienił. Jest jednak jedna dobra rzecz, jaka ze związku z N. powstała. Przez to, że przez okres 10 lat związku nigdy nie mogłam liczyć na N. nauczyłam się być samowystarczalna i wiem, że w życiu mogę liczyć wyłącznie na siebie. To N. nauczył mnie całkowitej samodzielności. Gdyby nie jego obojętność na moje uczucia z pewnością tak by się nie stało.

Masz już plany na swoje nowe życie?
Tak. Odchodząc od męża zabrałam tylko moje i dzieci rzeczy osobiste. Od roku mieszkam wynajmowanym mieszkaniu. Marzy mi się kupno własnego, chciałabym je urządzić dla siebie i dzieci. Moim planem jest zbudować dom gdzie będę czuć bezpieczeństwo i spokój. Nie planuje nowego związku. Boję się ponownie zaufać. Wiem, że N. był miłością mojego życia i jednocześnie wiem, że nikt nigdy mnie tak bardzo jak on nie skrzywdził.

Przeczytaj również:

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama