reklama
reklama

Wynajęła pokój na studia. Okazało się, że jej współlokator jest poliamorystą.

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Canva

Wynajęła pokój na studia. Okazało się, że jej współlokator jest poliamorystą. - Zdjęcie główne

Zdjęcie poglądowe | foto Canva

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA I ON Studentka Monika wynajmuje pokój w mieszkaniu, w którym żyje poliamorysta. Bartek jest w związku z kilkoma dziewczynami i one to akceptują. Czasem zaprasza na noc więcej niż jedną kobietę. Monika ma tego dość, ale nie może się wyprowadzić.
reklama

Ostatnio na naszej skrzynce redakcyjnej pojawiła się nowa wiadomość. Napisała do nas Monika, studentka pierwszego roku na jednej z warszawskich uczelni. Do stolicy przeprowadziła się w październiku. Zdecydowała się wtedy na wynajem pokoju. Jej współlokator okazał się być poliamorystą. 

To już kolejny tego typu artykuł na naszym portalu. Cieszymy się, że przedstawiacie nam swoje prawdziwe historie, na które odpisują Wam pozostali Czytelnicy. Tworzymy niesamowitą społeczność, która jest dla siebie wzajemnie wsparciem. Dziękujemy!

Piszcie do nas z każdym problemem na redakcja@magazynona.pl

O tym, że pomagamy, dowiedziała się Monika, studentka z Warszawy, która również postanowiła poprosić Was o radę. Oto jej historia.

Czym jest wielomiłość, czyli poliamoria?

Poliamoryści to ludzie, którzy tworzą związki miłosne z więcej, niż jedną osobą. Kombinacje takich związków zbudowane są z co najmniej trzech osób. Ich kombinacje bywają dodatkowo bardzo różne. Zdarza się, że w takiej relacji jest jeden mężczyzna i kilka kobiet oraz na odwrót, ale też np. trzech mężczyzn i pięć kobiet. Co warto wiedzieć — w nauce poliamoria nie jest uznawana za chorobę, a za szczególny rodzaj orientacji seksualnej.

Jakie są wady wynajmu pokoju, a nie mieszkania na studiach?

W wiadomości otrzymanej od Moniki czytamy:

Dzień dobry. Zwracam się do Was jako stała Czytelniczka Magazynu Ona. Długo zastanawiałam się nad tym, czy warto do Was napisać, ale ja już tego wszystkiego nie wytrzymuje, a wstydzę się porozmawiać o moim problemie z rodzicami. Pochodzę z małego miasteczka oddalonego o 100 km od Warszawy. Po ukończeniu szkoły średniej postanowiłam aplikować na wymarzoną uczelnię w stolicy. Nie będę podawać jej nazwy, bo chciałabym mimo wszystko pozostać anonimowa. Pod koniec sierpnia 2022 roku razem z rodzicami zaczęliśmy szukać dla mnie jakiegoś mieszkania. Ceny wynajmu potrafiły być naprawdę kosmiczne. Nie chciałam obciążać mamy i taty takimi opłatami. Po pewnej rozmowie zdecydowaliśmy, że ostatecznie poszukamy dla mnie pokoju. Szybko udało nam się znaleźć bardzo fajną ofertę. Umówiliśmy się z właścicielem na spotkanie, na które udaliśmy się dzień później. Byliśmy zachwyceni! Lokum było naprawdę fajne, a współlokatorzy jeszcze fajniejsi. Mieszkali tam: Bartek, Adrian, Alicja i Mikołaj. Nie wszyscy są studentami. Mikołaj pracuje w jednej z tutejszych agencji reklamowych, a Alicja jest podróżniczką, która miejsce zamieszkania zmienia przynajmniej raz w roku. Łapie chwilową pracę, poznaje nowych ludzi, realizuje się jako artystka, a gdy jej się znudzi — pakuje walizkę i jedzie dalej.

Co więc poszło nie tak, skoro, jak czytamy — współlokatorzy okazali się świetnymi ludźmi?

Po paru miesiącach odkryła, że mieszka z poliamorytą

W dalszej części maila poznajemy już bliżej opisywany przez dziewczynę problem.

Przeprowadziłam się na swój pokój razem z początkiem roku akademickiego. Początkowo każdy powrót do domu był bardzo przyjemny. Z Bartkiem, Adim, Mikim i Alą wieczorami siadaliśmy w salonie i rozgrywaliśmy bardzo długie rundki w planszówkach. Wszystko zaczęło być dziwne, gdy Bartek postanowił sprowadzać do mieszkania codziennie inne dziewczyny. Na początku poznałam Magdę — jego dziewczynę, a po trzech dniach Kasię — też jego dziewczynę. Dla nas wszystkich było to dziwne, ale w sumie Bartek był przystojny. Miał prawo mieć powodzenie, ale zaskakujące było, jak szybko zmienia partnerki i wchodzi w nowe związki. Cóż, prawda wyszła na jaw, gdy pewnego sobotniego wieczoru, gdy wyprawialiśmy w mieszkaniu domówkę, Bartek przyszedł na nią z Magdą, Kasią i… Martyną. Jeszcze dziwniejsze było to, że przez całą noc nie wypił ani kieliszka, a na zmianę całował się ze wszystkimi dziewczynami i zachowywał, jakby alkohol ostro sprał mu mózg. Cała nasza paczka zastanawiała się, o co chodzi? Postanowiliśmy więc zagrać w pewną imprezową grę i nagle wyszło szydło z worka.

Na czym polega gra “nigdy przenigdy”, czyli niszczyciel sekretów przyjaciół

Zdarzyło Wam się być na imprezie i grać we wspomnianą grę? Jeśli nie, już tłumaczymy, o co chodzi. ”Nigdy przenigdy” to znana imprezowa zabawa. Polega na tym, że jeden z graczy wypowiada dowolne zdanie o sobie np. „Nigdy przenigdy nie byłem w KFC”, a osoby, które były w tej znanej restauracji piją shota z wódki, biorą łyka drinka czy innego trunku. 
No dobrze, skoro już wiecie, o co chodzi, wracamy do maila:

Rozpoczął Mikołaj, wypowiadając zdanie “Nigdy przenigdy się nie całowałem”. Byliśmy już dorośli, więc naturalnie każdy z nas to robił. Kieliszki poszły w górę. Kolejna była Alicja, która postanowiła powiedzieć, że: „Nigdy przenigdy nie złamałam nogi” - napiła się tylko ona i ja, bo obie niestety to przeżyłyśmy. Nadszedł czas na Bartka…

Jak postanowił zagrać właśnie on?

“Mówiąc „Nigdy przenigdy nie byłem w związku z paroma dziewczynami na raz”... W salonie zapadła cisza. Napił się on i wszystkie dziewczyny, które przyszły z nim na domówkę. Gdy odłożyli kieliszki, Mikołaj wypalił z zapytaniem jak to możliwe? Wtedy Bartek powiedział, że nie chwali się tym, ale jest poliamorytą, a te wszystkie koleżanki to jego dziewczyny. Między nami zapadła cisza. Na szczęście wszyscy jesteśmy tolerancyjni, więc nie spotkała go żadna przykra sytuacja związana z tym wyznaniem. Niestety, po paru dniach Bartek poczuł się chyba zbyt pewnie mając świadomość, że to akceptujemy. Wtedy rozpoczął się istny koszmar, a ja zaczęłam żałować, że nasze pokoje ze sobą sąsiadują”.

Orgia w mieszkaniu w Warszawie

“Bartek poczuł się zbyt pewnie. Niestety mamy pokoje obok siebie. Codziennie marzyłam o tym, aby po ciężkim dniu na uczelni wrócić do łóżka i pójść spać. Niestety dziewczyny Bartka odwiedzały go bardzo często. Wyobraźcie sobie moją irytację, gdy piątą noc z rzędu nie mogłam zmrużyć oczu, bo zaraz za ścianą odbywały się ogromne orgie… Nie mam siły, nie chcę wracać do domu, ale też nie chcę być tu. Bardzo chciałabym, aby moi rodzice się o tym nie dowiedzieli. Znam ich, są staromodni i mogą zakazać mi dalszej edukacji w Warszawie. Już słyszę te teksty taty, który mówiłby pewnie, że nie będę mieszkać w stolicy, bo ludziom się tutaj w d… poprzewracało. Co powinnam zrobić? Zmiana mieszkania też odpada. Wtedy rodzice domyślą się, że coś jest nie tak. Jestem tu zaledwie kilka miesięcy”.

Co powinna zrobić Monika? Dajcie znać w komentarzach.

Przeczytaj też inne prawdziwe historie naszych Czytelniczek

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama