Pochodzi z Jeleniej Góry, więc pasję do chodzenia po górach nosi w sobie od dziecka. Duża w tym zasługa taty, który zachęcał ją do tej aktywności.
Od małego byłam właściwie cały czas „ciągana” po górach, spaliśmy w namiotach albo chodziliśmy na ryby. Miałam duży kontakt z naturą. Chociaż, muszę przyznać, że kiedy byliśmy małolatami, mnie i bratu nie do końca się to podobało, bo towarzyszyło temu wchodzenie, zmęczenie itd. – mówi Sylwia Chalecka.
Twierdzi jednak, że choć nigdy nie zapomniała o pasji, to odkąd założyła rodzinę i przeprowadziła się na nizinę – do Miejskiej Górki, musiała na jakiś czas odłożyć ją na bok.
Klientki gratulowały wyprawy na Kazbek
Sylwia Chalecka zawodowo prowadzi salon fryzjerski w Miejskiej Górce. Nie jest jej łatwo łączyć pracę z tak wymagającą pasją, jaką jest wspinaczka, która nierozerwalnie wiąże się ze szkoleniami i dokształcaniem się. Na takich spotkaniach, w których często uczestniczą największe sławy polskiego himalaizmu, jak Adam Bielecki czy Krzysztof Wielicki, chłonie wiedzę na temat wspinania. Gdy tylko znajduje wolny czas – wybiera się na skałki, panele wspinaczkowe albo lodospady.Rodzina bardzo ją wspiera, choć – jak przyznaje – nie było im łatwo zaakceptować to, że chce wchodzić coraz wyżej.
Kiedy zaczęłam mieć większe ambicje i plany, to rzeczywiście – zaczęły się pytania: „A po co ci to?”, „Skąd ci się to wzięło?”. A ja odpowiadałam, że przyszedł czas, by małymi krokami zacząć robić coś dla siebie i spełniać marzenia.
Klientki wiedzą o jej zainteresowaniach. Choć też początkowo były nieco sceptyczne, teraz chętnie rozmawiają z nią na ten temat, a kiedy dowiedziały się o jej wyczynie, wiele pospieszyło z gratulacjami.
Od Karkonoszy do Kaukazu, czyli wejście na Kazbek
Jak przebiegała wyprawa na Kazbek?
Mieliśmy wylot z Warszawy do Tbilisi. Stamtąd pojechaliśmy do Stepancmindy (dawniej: Kazbegi – przyp. red.). Tam wspólnie ze znajomymi rozpoczęliśmy wymarsz na wierzchołek. Zaczęliśmy od wysokości 2.150 m, później przenocowaliśmy w pierwszym obozie, który rozbiliśmy na wysokości 3.100 m. Było to jakieś 6 godzin marszu pod górę z ciężkimi plecakami – relacjonuje alpinistka. Kolejnego dnia szli lodowcem do tzw. Stacji Meteo usytuowanej na 3.653 m. To od tego miejsca zaczyna się proces aklimatyzacji, czyli ciało musi dostosować się do zmiany warunków – rozrzedzonego powietrza, niższego ciśnienia. Wspinacze mogą wtedy mieć przykre objawy choroby wysokościowej, np. nudności, wymioty, czy ból głowy. Ważne, by w górach słuchać ostrzeżeń, jakie daje organizm i nie iść „na siłę”, bo to bardzo niebezpieczne.Sylwia Chalecka mówi, że dwie osoby z jej grupy nie atakowały szczytu, ponieważ okazało się to dla nich zbyt dużym wyzwaniem – zdecydowały, że zostaną w obozie.
Życie w górach jest trudne
Pogoda, jak sama mówi, była zmienna. Bywało śnieżnie, wietrznie, deszczowo – różnie. Od 3.600 metra zaczął padać śnieg.
Jak wchodziła na Kazbek
Lęków nie mam, pokonałam je, choć nie ukrywam, że był z tym problem – odpowiada, gdy pytam, czy się bała. – Ale wspinaczka na panelach i lodospadach pomogła mi zwalczyć strach przed przestrzenią. Załączało mi się coś takiego, że myślałam, że nie mam nic z tyłu, że jest za mną przepaść. Na przykład – jestem przy ścianie – i nie mam nic, żadnego oparcia. Szczęśliwie udało mi się z tym poradzić – podkreśla. Na wielu odcinkach na grani bywało tak, że jest miejsce tylko na postawienie stopy. To z pewnością może robić piorunujące wrażenie.
Dość szokującym doświadczeniem było dla niej zejście. Na wierzchołku Kazbeku panowała temperatura -20 stopni Celsjusza, a na 3.600 m było plus dwadzieścia. Z kolei, gdy zeszli już do kolejnego obozu, zrobiło się 35 stopni. – To było trudne wejść w to ciepło. Ja mam tak, że minusowa temperatura mnie napędza, a dodatnia odbiera siły. Ta różnica temperatur powodowała, że organizm zaczynał szaleć – nogi zaczynały odmawiać posłuszeństwa, a palce, w tych butach wysokogórskich, puchnąć – opowiada. W efekcie odparzyła sobie palec.
Wyprawa na Kazbek raczej w towarzystwie
A jakie ma rady dla osób, które chciałyby, jak ona oglądać świat z wierzchołków gór? – Nigdy nie wychodzić w góry samemu – przestrzega. – W górach najważniejsza jest zasada braterstwa. Dobrze jest mieć partnera do wspinaczki. I trzeba być wobec nich pokornym, bo chwila nieuwagi może wiele kosztować. Poza tym, aby chodzić w tak wysokie góry, trzeba być odpowiednio przygotowanym. Sama od jakiegoś czasu powoli dokupowuje sobie potrzebny sprzęt – ubrania czy specjalne obuwie. W wyborze pomagają jej znajomi, z którymi wyjeżdża na wyprawy oraz Internet. Część wypożycza. Nie ukrywa, że wybrała sobie drogi sport, ale jak mówi – jest minimalistką i woli przeznaczyć pieniądze na marzenia niż np. drogi bibelot.
„Ja tam idę z miłości”
Na pewno nie po to, żeby zrobić sobie zdjęcie i się tym pochwalić, choć wiem, że wiele osób tak do tego podchodzi. Ja w góry idę z miłości. Cieszę się kontaktem z naturą, wyciszam się i nabieram dystansu – kończy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.