reklama

Joanna Głowacka jest modelką plus size i dziennikarką. Na studiach usłyszałam, że nie mam na to szans

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Elwira Kusz

Joanna Głowacka jest modelką plus size i dziennikarką. Na studiach usłyszałam, że nie mam na to szans - Zdjęcie główne

foto Elwira Kusz

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA MA MOCJoanna Głowacka od najmłodszych lat marzyła o pracy w mediach. Na studiach usłyszała, że nigdy nie zrobi kariery w telewizji. Dziś jest modelką, dziennikarką i konferansjerką.
reklama

Joanna Głowacka to kobieta, która udowadnia, że rozmiar nie określa sukcesu. Choć na studiach mówiono jej, że praca w telewizji jest poza jej zasięgiem, nie poddała się. W naszej rozmowie opowiada, jak dzięki własnej determinacji realizuje swoje życiowe pasje i osiągnęła sukces, o którym zawsze marzyła.

Jesteś modelką, dziennikarką i konferansjerką. Czy to właśnie tak wyobrażałaś sobie swoją idealną pracę?
Tak. Od dziecka wiedziałam, że chcę pracować w mediach, chciałam, żeby moja praca była różnorodna, związana właśnie ze sceną, kamerą i mikrofonem. Nie wiedziałam, jak się dokładnie to wszystko potoczy, ale zawsze miałam w sobie tę pewność i wiarę, że będę robić to co kocham. 
 
Domyślam się, że byłaś w gronie tych dzieci, które uwialbiały występy publiczne?
Od dziecka byłam związana ze sceną, do 18. roku życia tańczyłam w różnych zespołach tanecznych, próbowałam swoich sił w kółkach teatralnych. W czasie wolnym bawiłam się w radiowca, tancerkę, dziennikarkę, aktorkę, piosenkarkę odgrywałam różne role i naprawdę zawsze świetnie się przy tym bawiłam. Szybko sama odkryłam, że mam predyspozycje do pracy na scenie poza śpiewaniem. Żałowałam, że nie umiem śpiewać, ale wiedziałam, że mam gadane i umiejętność improwizacji więc stwierdziłam, mogę zapowiadać tych, co śpiewają i po prostu być konferansjerką.
 
Wspominasz o tym, że nie umiesz śpiewać jednak występowałaś śpiewając na scenie?
Zawsze szukałam możliwości (śmiech) Jako dziecko byłam w zespołach wokalnych, jednak zawsze śpiewałam „na rybę” to znaczy bez użycia głosu, będąc na scenie wśród innych śpiewających dzieci wiedziałam, że nikt się nie zorientuje, że nie śpiewam naprawdę, ale byłam na scenie w pierwszym rzędzie i to było dla mnie najważniejsze. 
 
Miałaś pracę “zwykłego etatowca”?
Oczywiście, większość swojego życia pracowałam na etacie jako sekretarka czy recepcjonistka i w międzyczasie zbierałam doświadczenie medialne. Mimo fajnego szefostwa i fajnych współpracowników w środku czułam, że to nie to, nie chcę dłużej siedzieć przy biurku chcę się spełniać zawodowo w stu procentach i robić tylko to, co kocham. Rok temu całkowicie rzuciłam etat i założyłam swoją firmę.
 
Zacznijmy jednak od modelingu. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda jako modelka plus size?
Pamiętam, że w wieku 15 lat zaczęłam sobie robić zdjęcia, i sprawiało mi to dużą frajdę. Zdjęcia robiła mi koleżanka, zwykłym aparatem, które później wywoływałam i wklejałam do albumu. Tak po prostu dla siebie. Zawsze podobałam się sobie na zdjęciach, osoby, które robiły mi zdjęcia zauważyły, że jestem bardzo fotogeniczna. W liceum zaczęłam robić sesje u profesjonalnych fotografów w moim rodzinnym mieście Płock i tym samym tworzyłam sobie portfolio. Na studiach zdarzyło się, że wpadło kilka zleceń jako modelka czysto przypadkowo, wzięłam udział w sesjach zdjęciowych do sklepu odzieżowego, brałam też udział w pokazie mody na rynku Manufaktury w Łodzi i dalej robiłam sesje u fotografów. To było jakieś 10 lat temu i wtedy w życiu bym nie pomyślała, że modeling w Polsce tak się rozwinie a ja będę kiedyś profesjonalną modelką i będę na tym zarabiać.

Foto: Elwira Kusz 
 
Nie traktowałaś tego wtedy jako poważnej pracy?
Wtedy traktowałam to jako zabawę i pasję. Wiele razy słyszałam sugestie, że powinnam iść w to na poważnie, ale wtedy naprawdę nie było dużych możliwości. Przełomem był program telewizyjny właśnie dla modelek plus size. Nie mogłam w to uwierzyć, że taki program powstał i oczywiście się zgłosiłam, tym bardziej że zawsze marzyła mi się kariera telewizyjna.
 
Dostałas się do programu?
Byłam wtedy pewna, że się dostanę i, mimo że na castingach zrobiłam bardzo dobre wrażenie, odpowiedz przyszła, że nie dostałam się do programu. Byłam w szoku i załamałam się, ale ja mam zawsze podejście, że jak nie drzwiami to oknami. Po dwóch dniach „załamki’’ wzięłam się w garść, stwierdziłam, że ok to może to nie jest jeszcze moment na telewizje, ale na pewno jest moment na to, by zacząć robić karierę jako modelka i małymi krokami iść dalej w kierunku właśnie telewizji. 
 
No dobrze, to jak wyglądało to wchodzenie oknami?
Zainwestowałam pieniądze w świetną fotografkę i wizażystkę, zrobiłam profesjonalną sesję zdjęciową, założyłam Instagrama, określiłam się jako modelka plus size i tak to się właśnie zaczęło.
 
Zostałaś szybko zauważona?
Tak, zostałam dość szybko zauważona przez jedną firmę odzieżową, w której byłam twarzą przez rok, jeździłam na cykliczne sesje całodniowe, później wyhaczyła mnie brafitterka, która zaproponowała występ w znanej śniadaniówce no i dalej już było z górki. Ja sama też się odzywałam do firm, wysyłając swoje portfolio, stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia jedynie mogę zyskać i tak właśnie też się stało. Jedna z firm bieliźnianych odpisała, że na razie nie potrzebują modelki, jednak ta sama firma odezwała się pół roku później z propozycją sesji zdjęciowej do katalogu bielizny a ja tym samym spełniłam jedno ze swoich marzeń. Jestem już 7 lat w branży modelingowej i cały czas coś się dzieje – sesje zdjęciowe, targi, występy w tv, a nawet występy w teledyskach.
 
Praca modelki wymaga chyba dużej pewności siebie i silnego poczucia własnej wartości. Czy te cechy były w Tobie od zawsze, czy musiałaś je wypracować?
Uważam, że pewność siebie a poczucie własnej wartości to dwie różne kwestie. I pewność siebie można wypracować i rozwijać poprzez praktykę i doświadczenia. Poczucie własnej wartości jest związane z głęboką samooceną i z przekonaniami na swój własny temat często nawet nieświadome, które zostały w nas zakorzenione od dzieciństwa. To tak naprawdę temat rzeka. Ja tę pewność siebie wypracowałam, właśnie przez te doświadczenia, które zbierałam już od najmłodszych lat i oczywiście pewność siebie pomaga mi w tym zawodzie, bo jednak lata doświadczeń i pozytywnego feedbacku tylko mnie utwierdziły, że jestem dobra w tym co robię i czuje się bardzo pewnie przed obiektywem aparatu, natomiast jeśli chodzi o poczucie własnej wartości to już nie było takie oczywiste.

Foto: Elwira Kusz 
 
Dlaczego?
Co ciekawe ja zawsze myślałam o sobie, że ja mam wysokie poczucie własnej wartości, bo też kiedyś myliłam to z pewnością siebie, jednak dopiero na terapii wyszło, że jest zupełnie inaczej. Dowodem na to było brak zaufania, stawiania granic i szacunku do siebie oraz uciekanie od siebie poprzez wchodzenie w bezmyślne relacje, bo wtedy nie potrafiłam być sama ze sobą. Teraz jest inaczej a ja jestem w zupełnie innym miejscu, przeszłam ogromną wewnętrzną przemianę, a decyzja o terapii, którą podjęłam 3 lata temu była najlepszą decyzją w moim życiu.
 
Czego nauczyła Cię terapia?
Mam teraz w sobie dużo spokoju i mogę się spełniać bez potrzeby udowadniania komuś czegokolwiek. Często też osoby z niskim poczuciem własnej wartości zakładają maski pewności siebie, oni dosłownie krzyczą, żeby zostać zauważonym, czują się lepszymi od innych, ale tylko pozornie. Takie osoby często źle mówią o innych a w psychologii jest tak, że to, co mówimy o innych tak naprawdę jest o nas samych tylko, że wyparliśmy to ze swojej świadomości i dlatego projektujemy to na innych. Nie musimy oczywiście wszystkich lubić ale jeśli jest w nas zazdrość, zawiść, agresja to jest to tylko dowód na to, że mamy dużo do przepracowania.
 
Wiele kobiet, które zmagają się z nadwagą, doświadcza hejtu, nawet ze strony bliskich. Czy Ty również zetknęłaś się z takim doświadczeniem?
Oczywiście. Z hejtem spotkałam się bardzo wcześnie, bo już za czasów szkolnych. Zawsze byłam trochę większa, ale skupiałam się na swoich pasjach i marzeniach, a nie na swoich mankamentach. Pamiętam jak wychodziłam z domu do szkoły uśmiechnięta a wracałam często z płaczem, ponieważ byłam wyśmiewana, wyzywana, nawet rzucano we mnie papierkami i grożono mi. Każdy myślał, że się zamknę w sobie, jednak ja dalej byłam sobą, brałam udział w szkolnych konkursach tanecznych, byłam na świeczniku i wiele osób nie mogło tego przeżyć, więc dalej starano mi się uprzykrzyć życie. Lekko nie było, doszło do tego, że uciekałam ze szkoły, chodziłam coraz częściej na wagary, na szczęście nie uciekałam w żadne używki, tylko właśnie w sesje zdjęciowe, one dawały mi ukojenie i pozwalały zapomnieć o wszystkim.
 
Czy miałaś wtedy jakieś wsparcie?
Miałam ogromne szczęście, że miałam wsparcie w rodzinie, która tłumaczyła mi, że to nie ze mną jest coś nie tak tylko z tymi, którzy tak źle się zachowują, bo to nie jest normalne. Mam dwóch starszych braci i mama nas zawsze uczyła, że nigdy nie można się z nikogo śmiać tylko dlatego, że jest „inny” nieważne czy to dotyczy wyglądu, czy choroby. Zawsze o tym pamiętałam i nigdy nie wyśmiewałam się z nikogo, co więcej jeśli byłam świadkiem takich sytuacji to wspierałam i pocieszałam osobę, która padała ofiarą oszczerstw czy poniżenia. Dlatego tak ważne jest, żeby otaczać się dobrymi osobami i rozmawiać z najbliższymi, szukać wsparcia, po prostu rozmawiać to bardzo ważne.
 
Wspominasz, że hejt towarzyszył Ci od najmłodszych lat. Jak udało Ci się przekształcić te negatywne komentarze w motywację do działania?
Myślę, że zamiłowanie do aktywności fizycznej dało mi prawdziwy sportowy charakter, czyli waleczność i niepoddawanie się. Jak już wspomniałam, od najmłodszych lat tańczyłam, później dodatkowo zainspirowana moimi braćmi, którzy ćwiczyli fizycznie i widziałam ile to daje im siły też chciałam ćwiczyć. Brat kupił kilka podstawowych sprzętów i mieliśmy mini siłownie w domu. Wracając ze szkoły często upokorzona, myślałam tylko o tym, żeby zrzucić plecak i jak najszybciej zrobić trening. 
 
Pomagało?
To było niesamowite jak bardzo pomagało to uciec od problemów i zapomnieć o wszystkim a dodatkowo czułam się naprawdę odstresowana i zrelaksowana. Miłość do sportu została do dziś. Kiedyś nawet zrobiłam kurs instruktora fitness i prowadziłam zajęcia w Polsce i za granicą. Do dziś nie wyobrażam sobie życia bez treningów, chociażby dla komfortu psychicznego. Sport to też moja pasja. Kocham wszelką aktywność fizyczną i tym samym obalam stereotypy, pokazując, że można być wysportowanym i kochać sport będąc w większym rozmiarze. Zawsze miałam też w sobie coś takiego, że jak ktoś mi mówił, że nie dam rady, że czegoś nie osiągnę to we mnie w środku włączała się właśnie ta waleczność i pewność, że właśnie dam radę, że to są czyjeś ograniczenia, nie moje.
 
Jesteś absolwentka dziennikarstwa pracujesz przed kamerą, mimo że na studiach usłyszałaś, że to może być trudne do osiągnięcia. Pamiętasz jak zareagowałaś na te słowa?
Oczywiście, tego nie da się zapomnieć. Często przytaczam tę historię na swoich wystąpieniach publicznych właśnie, żeby zmotywować innych. Na studiach dziennikarskich były między innymi zajęcia praktyczne z pracą z kamerą. Jednym z zadań było wczucie się w role reportera, wyszliśmy na zewnątrz i nagrywaliśmy swoje zadania. Po powrocie do sali mogliśmy obejrzeć się na większym ekranie i uzyskać feedback od prowadzącej zajęcia co jest ok, a co jest jeszcze do poprawy. 
 

Foto: Elwira Kusz 
 
Co wtedy usłyszałaś?
Pani przy całej grupie powiedziała, że ja nigdy nie będę pracować w telewizji, bo ledwo mieszczę się w kadrze. Zrobiło mi się bardzo przykro. Wtedy pomyślałam sobie, ze przecież jest jedna znana dziennikarka, która też jest krągła mimo to, to nie wpływa na jej kompetencje, wręcz przeciwnie – jest znana i lubiana i co najważniejsze jest dobra w swoim fachu. Ta myśl dała mi ogromną nadzieję i znów pojawiła się w środku ta waleczność na zasadzie ,,tak? No to się jeszcze okaże’’.
 
Pokazałaś, na co Cię stać?
Pamiętam kilka lat później, kiedy działałam już prężnie w modelingu i pojawiałam się w śniadaniówkach w roli modelki, nastąpił moment, że zostałam zaproszona do programu śniadaniowego na żywo jako gość, i później byłam zapraszana wielokrotnie. To było spełnienie moich marzeń być tam na kanapie i móc wypowiadać się na różne tematy i rozmawiać z profesjonalnymi dziennikarzami, na żywo patrzeć na ich pracę. 
 
Czy kiedykolwiek miałaś ochotę skontaktować się z wykładowczynią ze studiów, która wątpiła w Twoją karierę telewizyjną, aby pokazać jej, jak bardzo się myliła?
Nie raz pomyślałam sobie, że może powinnam przesłać specjalne pozdrowienia dla tej pani ze studiów, ale oczywiście nie warto. Takie sytuacje naprawdę mnie wzmacniają i utwierdzają w tym, żeby nigdy nie przestawać wierzyć w siebie i być cierpliwym. Przez ostatnie lata udzieliłam wiele wywiadów zarówno w telewizji jak i w radio. Dziś to ja występuje w roli dziennikarki, pracując w telewizji internetowej. Przeprowadzam wywiady z gwiazdami oraz z ludźmi biznesu. Naprawdę kocham to co robię. Oczywiście cały czas się rozwijam i pracuje nad sobą , biorąc dodatkowe lekcje z emisji głosu oraz dykcji. Moim największym marzeniem jest być prowadzącą jakiegoś programu lifestylowego. Oczywiście bardzo wierzę, że to się kiedyś spełni. Jestem już bliżej niż dalej.
 
Co z Twojej perspektywy stanowi największą barierę, która powstrzymuje kobiety przed spełnianiem swoich marzeń?
Przed spełnianiem marzeń u innych kobiet największą barierę stanowi niska samoocena i strach przed opinią innych. Musimy sobie uświadomić, ze cokolwiek będziemy robić ludzie i tak będą gadać, nie będziemy nic robić też będą gadać to jest nieuniknione. 
 
Pytanie jak to zrobić?
Trzeba pamiętać o tym, że to my jesteśmy najważniejsi i to nasze życie, którego nikt za nas nie przeżyje, a nie ma nic piękniejszego niż życie na własnych zasadach i robienie tego co się kocha. Wiem, że czasami jest trudno z tą samooceną zwłaszcza kiedy nie mamy wsparcia wśród najbliższych, tak też niestety się często zdarza, dlatego warto szukać tego wsparcia i pomocy na przykład u psychologa, coacha, psychoterapeuty. Możliwości są naprawdę ogromne. Myślę, że w tych czasach to wsparcie jest jeszcze bardziej potrzebne i absolutnie nie ma się czego wstydzić. Dobrym narzędziem są też książki samorozwojowe czy podcasty.

Foto: Elwira Kusz 
 
Skoro mowa o marzeniach, kiedy pojawił się w Twojej głowie pomysł napisania książki.
Pomysł na napisanie książki pojawił się dokładnie 5 lat temu. Zawsze, kiedy opowiadałam znajomym o swoich życiowych perypetiach rozbawiałam wszystkich swoimi historiami, za każdym razem słyszałam, że powinnam napisać książkę, to było pół żartem pół serio. Pewnego dnia pomyślałam, że mają racje, że napiszę własną książkę opartą na własnych doświadczeniach, książkę, która jest zabawna, ale jednocześnie, która daje nadzieję i jest inspiracją.
 
Co skłoniło Cię do opowiedzenia o swoim życiu w taki sposób?
Sama czytam bardzo dużo książek, kocham książki zwłaszcza te psychologiczne i związane z rozwojem osobistym. Czytając historie niektórych bohaterek tych książek dosłownie czułam, że ja jestem jedną z nich, że jestem tą bohaterką i chciałam, żeby moja historia też dotarła do szerszego grona odbiorców, że skoro inni mogą to ja też. Często na swoich social mediach polecam różne książki i zachęcam do czytania, ponieważ czytanie nie dość, że jest relaksujące i redukuje stres to jeszcze poprawia nam pamięć, koncentracje i wzbogaca słownictwo co później przekłada się na jakość wypowiedzi. Czytanie książek jest świetną formą rozwoju osobistego, więc pomyślałam, że i ja mogę się przyczynić do poprawy jakości czyjegoś życia. Wierzę, że dzięki mojej historii kobiety zaczną bardziej wierzyć w siebie.
 
Czego mogą się spodziewać czytelnicy, sięgając po Twoją książkę?
Czytelnicy mogą spodziewać się przede wszystkim dużej dawki śmiechu, bo jest to powieść komediowa. Moja przyjaciółka się śmieje, że jest to trochę taka polska wersja Bridget Jones. Jest też w niej sporo moich przemyśleń. Ogólnie jak już wspomniałam wcześniej książka ma dać przede wszystkim wiarę i nadzieję, że możemy być dokładnie takie, jakie jesteśmy, że nie musimy się zmieniać dla otoczenia ani wpasowywać się w jakieś kanony. Najważniejsze to zawsze być sobą, otaczać się wspierającymi ludźmi i zawsze podążać za głosem serca i swoimi marzeniami.
 
Twoja historia może być inspiracją dla wielu kobiet. Zastanawiam się, kto stanowi dla Ciebie źródło inspiracji?
Nie mam konkretnie jednej osoby, która mnie inspiruje. Tak naprawdę inspiruje mnie każdy to mierzy wysoko, realizuje się i spełnia marzenia jednocześnie jest przy tym sobą.
 
Na przykład ze znanych osób inspiruje mnie przepiękna modelka plus size Ashley Graham – robi inspirującą karierę przy tym jest bardzo autentyczna. Z polskich osobistości podziwiam dziennikarkę Karolinę Szostak, która jest świetna w swoim fachu a też mierzyła się z hejtem przez większy rozmiar tak samo jak nasze uzdolnione aktorki Joanna Liszowska czy Ela Romanowska. Są dowodem na to, o czym ja często mówię, czyli, że rozmiar nas nie definiuje. Najważniejsze są nasze umiejętności i wiara w siebie, którą musimy umacniać, bo wiara naprawdę czyni cuda.
 
Joanna Głowacka wystąpi już 26 października jako jedna z prelegentek na Jarocińskim Kongresie Kobiet. Bilet na to wyjątkowe wydarzenie możesz nabyć TUTAJ.
 
Zobacz także:
 
 
 
 
 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama