Agnieszka ma 28 lat, jest mamą 8 letniego synka. Zaczęła chodzić na pole dance, ponieważ pojawił się klub w Jarocinie. Wcześniej nie miała okazji, choć zawsze ją to pasjonowało. Oglądała relacje w mediach społecznościowych, obserwowała inne zawodniczki i czekała na swoje pięć minut. Ćwiczy systematycznie od trzech miesięcy.
Największe przeszkody do pokonania są w głowie
Pierwsze spotkanie z pole dance, to kontakt ze swoimi słabościami, tak wspomina to Agnieszka. Pytanie czy się nadaję, czy sobie poradzę? Zajęcia wymagają dużo siły fizycznej i dla dziewczyny, która nigdy wcześniej nie ćwiczyła stanowi to spore wyzwanie. Najtrudniej było pokonać wewnętrzny strach, brak pewności siebie. To wszystko, co siedzi w głowie i paraliżuje. Jednak mimo tego pole dance cieszy się ogromnym zainteresowań. W klubie, do którego chodzi dziewczyna, w tej chwili w sześciu grupach trenuje około 70 kobiet od 16 do 40 lat.
Na nowo odnalazłam swoją kobiecość…
Agnieszka czeka niecierpliwie na każdy trening. Dzięki ćwiczeniom, znalazła taką przestrzeń tylko dla siebie. Miejsce, w którym się realizuje. I co ważniejsze poczuła, że to się przekłada na całe jej życie. Na które patrzy teraz inaczej, chyba z większą odwagą.
Jest to sport dzięki, któremu na nowo odnalazłam swoją kobiecość – podkreśla. – Przywrócił mi wiarę w siebie i poczucie własnej wartości. I mogę śmiało powiedzieć, chociaż pewnie niektórzy tego nie zrozumieją, nadał mojemu życiu sens. Stał się wyznacznikiem nowych celów. Z każdymi zajęciami dostrzegam coraz większy postęp. Czuję, że mogę więcej i więcej. Nie tylko na sali treningowej pole dance. Wcześniej nie byłam gotowa do podejmowania wyzwań, nie miałam w sobie dość siły. A tu mogę, daję radę! Potrafię! – dodaje.
Siniaków, jak w życiu, jest dużo
Na pierwszych zajęciach pole dance nie mogłam się nawet podciągnąć, ale drugie i trzecie to już był ogromny postęp. Pokonałam największego przeciwnika, swoją słabość. Jak się przełamałam, nie musiałam długo czekać na efekty – wspomina Agnieszka.Dziewczyny, które ćwiczą na rurze mają dużo siniaków. których Można się ich nabawić w czasie treningu, ale dla zawodniczek to są „ordery” im ich więcej, tym lepiej sobie radzą. Tym więcej słabości pokonują i mają powód do dumy.
Mogę wszystko
Agnieszka, jak mówi, nie raz w życiu dostała po głowie. Boryka się do dzisiaj z wieloma problemami. Sama wychowuje synka i jest jej ciężko, ale od jakiegoś czasu wie, że da sobie radę. Inaczej patrzy na siebie, zaczęła nawet marzyć.Chciałabym osiągnąć taki poziom w tańcu pole dance, żebym mogła wziąć udział w zawodach. Wiem, że na to potrzeba lat treningu, ale jestem na to gotowa. Mam ogromna motywację. Zmieniłam sposób odżywiania, prowadzę zdrowy styl życia- mówi Agnieszka. – Czuję, że mam wpływ na swoje życie. Mogę z nim zrobić to, co chcę.
Kobieta na rurze
Kiedy mówi, że ćwiczy pole dance ludzie różnie reagują, szczególnie mężczyźni. Patrzą najczęściej stereotypowo, jak na taniec na rurze, nie na sport. Być może dlatego, że to dyscyplina, w której ciało emanuje kobiecością, pięknem i seksapilem. Połączenie tańca z ćwiczeniami tylko to podkreśla. Ale to także demonstracja siły i determinacji.Dojrzałe emocjonalnie kobiety są silniejsze. To jest sport właśnie dla nich – mówi Agnieszka. – Uczy pokory, wytrwałości i determinacji. A jednocześnie dystansu do siebie i swojego ciała, a to jest potrzebne, szczególnie teraz kiedy żyjemy pod taką presją bycia „panią idealną”. Ciężka praca jaką wykonujemy podczas ćwiczeń przekłada się nie tylko na siłę mięśni. Daje coś więcej… Kiedyś pewnie by mi się przykro zrobiło, gdyby ktoś mnie obrażał, czy śmiał się z tego co robię. Teraz idę do przodu,. Nie oczekuję, że wszyscy to zrozumieją, bo to jest moja droga.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.