Są takie dni, gdy każdy ma dość. Stres w pracy, kłótnie w domu, nawarstwiające się problemy. W pewnym momencie jest już tego za dużo, wszystko się kumuluje i nie potrafisz sobie z tym poradzić.
Od czego można się uzaleznić: dobre złego początki
Zaczyna się od drinka przed snem. Na rozluźnienie, by zapomnieć o stresujących sytuacjach w ciągu dnia. Kilka dni i kilka drinków później po alkohol sięgasz już nie przed snem, a po południu, po powrocie z pracy. Drink pomaga odreagować, poczuć się lepiej. Nie kończy się na jednym. Po alkoholu świat jest piękniejszy, mąż mniej denerwujący, a szefa to w sumie nawet da się znieść. No i zaczynasz pić nawet przed pracą, dla kurażu, by przetrwać dzień. Ani się obejrzysz i okazuje się, że to, co było jednym drinkiem po stresującym dniu – zmienia się w ciąg alkoholowy, z którego nie potrafisz wyjść. Zwalniają cię z pracy, rodzina się rozpada, a ty staczasz się na dno. I dopiero wtedy zdajesz sobie sprawę, że problemy, które kiedyś uważałeś za największe – tracą znaczenie przez to, z czym musisz walczyć teraz.
Od czego można się uzależnić: skręt na rozluźnienie?
A może trawka? W weekend, ze znajomymi, dla relaksu. Mówią przecież, że to nic złego, że poprawi ci humor, że będziesz się świetnie bawić. I przestaniesz martwić pracą czy sytuacją w domu. Koleżanka kręci skręta, podaje w kółeczku. Znajomi instruują cię, jak się zaciągać. Bierzesz jednego bucha, drugiego. Skręt idzie dalej. Wszyscy znajomi zdają się być w lepszych humorach, a ty nie czujesz zmiany. „Nie działa” myślisz. To za tydzień spróbujesz jeszcze raz. Wtedy już działa. I podoba ci się. Uwalniasz umysł, bawisz się przy muzyce, nie przejmujesz niczym. Palisz już co weekend, bo co to za impreza bez „maryśki”?
Od czego można się uzależnić: „miękkie” palenie
Później „sobotnie palenie” zmienia się w piątkowe, sobotnie i niedzielne. Później palisz już nawet w poniedziałek. „Jeden skręt przed pracą” – by się nie stresować, cieszyć z dnia, nie martwić niczym. Po czasie okazuje się, że gdy nie zapalisz – nie jesteś w stanie funkcjonować. Jesteś drażliwy, nie panujesz nad emocjami, drżą ci ręce. Początkowo nie wiążesz tego z marihuaną. Bo to przecież „miękki narkotyk, nie uzależnia”. Dopiero później dociera do ciebie, że uzależnienie psychiczne może być gorsze od fizycznego. Tu nie pomogą leki i detoks. Potrzeba silnej psychiki.
Od czego można się uzależnić: szukanie wrażeń
niejszych wrażeń? Znajomy zaproponował pigułkę ze śmiesznym wzorkiem. „Weź, będzie odlot”. Faktycznie, świat stał się inny, wyraźniejszy, zdaje ci się, że widzisz dźwięki, słyszysz kolory. Po ecstasy przekraczasz granice poznawania i odbierania. Odlatujesz. Początkowo okazyjnie, jak ktoś poczęstuje. Później coraz częściej, sam zaczynasz kupować towar, szukasz czegoś nowego, silniejszego. LSD, amfetamina, kokaina, heroina. Bo, jak śpiewała Karolina Czarnecka: „Hera, koka, hasz, LSD – ta zabawa po nocach się śni”.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.