reklama
reklama

Medyczna marihuana pomaga na wiele chorób

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Medyczna marihuana pomaga na wiele chorób - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA ZDROWA Rozmowa z PAULINĄ JANOWICZ, praktykiem terapii cannabis, która prowadzi spotkania na temat „Marihuana medycznej”
reklama

Marihuana – czy to nadal temat tabu?

W niektórych miejscach – tak. I ciekawy, ponieważ marihuana medyczna pomaga na wiele chorób nazywanych przez lekarzy nieuleczalnymi. Pomaga osobom niepełnosprawnym, sprawia, że ich życie jest godniejsze. Zastosowanie marihuany medycznej jest bardzo szerokie.

Kiedy i dlaczego pani zainteresowała się marihuaną medyczną i jej działaniem?

To wyniknęło z moich osobistych przeżyć związanych z chorobą dziecka. Miałam córkę – Oleńka zmarła 2 lata temu w wyniku padaczki. Udusiła się podczas ataku. Padaczka, którą miała, była padaczką lekooporną na wszelkie formy farmakologicznego leczenia. Przyszedł taki moment, że lekarze rozłożyli ręce. Trzeba było szukać innego ratunku dla dziecka. Tym ratunkiem okazała się w pewnym sensie medyczna marihuana.

Mówi się: medyczne konopie, ale musimy odróżnić marihuanę od konopi. Przeważnie jest to wrzucane do jednego worka. Konopie dzielimy na siewne i indyjskie. Te indyjskie nazywane są właśnie marihuaną.

Leczenie Oli było wspomagane konopiami siewnymi. Nie marihuaną, tylko konopiami siewnymi, czyli tym, co jest legalne, dostępne, co można kupić w sklepie internetowym i nie ma z tym żadnego problemu. Z tych substancji wytwarzano tzw. olej CBD. Jego właściwości są niezwykle rozległe. Działa on na wiele chorób – neurologicznych, onkologicznych, na jaskrę, Parkinsona. Przeciwbólowo, antyspastycznie itd.

Ataki padaczkowe u Oleńki się zredukowały, ale nie udało się ich wyeliminować całkowicie. Dopełnieniem terapii miała się okazać ta medyczna marihuana – dostępna tylko w drodze docelowego importu. Tak się nazywała ta procedura. Obecnie mamy ustawę, która zezwala pacjentowi na używanie medycznej marihuany pod warunkiem, że ją legalnie w Polsce zdobędzie, czyli lekarz wypisze receptę, a apteka – marihuanę sprowadzi. Niemniej jednak takich pacjentów jest niewielu – z powodu tego, że prawo sobie, a życie – sobie. Cóż z tego, że mamy ustawę, jeśli marihuany w aptekach fizycznie po prostu nie ma.

Dlaczego?

Jedyna firma, która ma tak naprawdę monopol na rynek europejski, firma z Holandii, najpierw zaopatruje swój rodzimy rynek, a dopiero później pozostałe państwa, które mają takie potrzeby. Z tego powodu, że ta procedura docelowego importu wtedy była bardzo skomplikowana i nadal taka jest, trwa wiele miesięcy, moja Ola nie doczekała się takiego leczenia. Oleńka zmarła na trzy tygodnie przed otrzymaniem suszu, który miał być dostarczony do apteki. To była nasza ostatnia prosta przed otrzymaniem leku. Nikt się tego nie spodziewał, że Ola umrze. Każdy myślał, że jej stan jest na tyle dobry, że wystarczy poczekać…

Procedura docelowego importu jest bardzo ułomna…

Bardzo krzywdzi pacjentów oraz ich rodziny, zmuszając ich do tak długiego oczekiwania na lek, który ma (…) ratować życie. Praktyka pokazuje, że czeka się na ten lek wiele, wiele miesięcy. (…) Procedura docelowego importu to nic innego jak docelowe skazywanie pacjenta na śmierć. Ja mogłam z tą receptą pojechać do Holandii, wykupić ją wręcz od ręki, ale po drodze stałabym się przestępcą, ponieważ nie można tego suszu przewozić. Mimo że miałam receptę, stałabym się przemytnikiem – takie są durnowate przepisy. Gdybym wiedziała, że Oleńka może umrzeć, pojechałabym do Holandii. Tylko że konopie tak bardzo poprawiły jej stan zdrowia, że wszyscy mówili, że jest dobrze. Niestety, padaczka jest nieobliczalną chorobą. Jak przyszedł atak padaczkowy, uderzył w pień mózgu i Oleńka przestała oddychać. Udusiła się. Taki był jej koniec.

Ile lat miała Ola, kiedy zmarła?

Niecałe 4 lata. Zmarła miesiąc przed swymi 4-tymi urodzinami.
Jeszcze kiedy córka żyła, prowadziła pani i nadal prowadzi bloga, który cieszy się dużym zainteresowaniem.
Dzwonią do mnie rodzice czy też inne osoby, starsze, cierpiące na choroby neurologiczne lub onkologiczne, pytają, chcą porozmawiać.
Trzeba mieć świadomość, że marihuany nie można nazwać lekiem.
Nikt jej nigdy tak nie nazwał i my tak też nie mówimy, bo jednak byłoby to nadużycie. Natomiast jeśli marihuana miałaby działać objawowo, miałaby łagodzić paskudną postać ciężkiej choroby, miałaby sprawić, że życie pacjenta stałoby się bardziej godne, to mianuje ją do tego, żeby stawiać ją na piedestale. Lekarze cały czas mówią, że nie ma badań, że to jest niepotwierdzone, a to nieprawda, bo badań jest mnóstwo. (…)

Co należałoby pani zdaniem zmienić dla dobra pacjentów?

Sytuacja byłaby zupełnie inna, gdyby były nasze uprawy, narodowe. Byłby dostęp do marihuany medycznej. Teraz upraw nie ma, nie wiadomo, kiedy będą, czy w ogóle będą. Nasze ministerstwo jest wręcz przerażone tym, że nasze społeczeństwo stałoby się narkomanami. A to, że mamy tylu alkoholików, to nikogo nie obchodzi.

Od kilku lat angażuje się pani w propagowanie wiedzy na temat marihuany medycznej, jej działania…

Tak,  pracuję w Punkcie Informacji Konopnej działającym przy Centrum Terapeutycznym MaxHemp w Jędrzychowicach i tam też udzielam konsultacji w zakresie medycznych zastosowań konopi.

 

 

Ekstraktów z konopi jest wiele. Czym się kierować przy wyborze?

Należy zwracać uwagę na skład. Wiedząc, na co chorujemy, jakie mamy dysfunkcje, powinniśmy wiedzieć, jakie dopasować do tego konopie, jaki produkt dopasować, by zawierał taką, a nie inną ilość poszczególnych kannabinoidów. Liczy się to, żeby ekstrakt był bogaty w tzw. tło, czyli w to wszystko, co ta roślinka może zawierać. (…) Dlatego są takie miejsca jak nasz Punkt Informacji Konopnej, dlatego prowadzone są wykłady, żeby pacjent wiedział, co do swojej choroby może dopasować oraz co i w jaki sposób może kupić. Kupić można bowiem łatwo – są internetowe sklepy i produkty CBD czy CBG to są rzeczy legalne.

Z medyczną marihuaną, czyli suszem konopi indyjskiej już jest problem. Nie da się jej tak po prostu kupić, chyba że u dilera na ulicy. Przed czym bardzo przestrzegam, ponieważ możemy kupić konopie, które są nasiąknięte dopalaczami, co jest dla pacjenta absolutnie szkodliwe. I dla każdej innej osoby, która tego używa. Dlatego pytam pacjentów, czy mają dostęp do dobrego zioła.

Jeździ pani na spotkania w różne zakątki Polski. Jakie pytania padają najczęściej? Co ludzi najbardziej interesuje?

Czy to jest legalne, czy to nie uzależnia. Warto tę marihuanę odkłamać. Demonizowanie jej bowiem nie prowadzi do niczego dobrego.

Rozmawiała ANNA KOPRAS-FIJOŁEK

Kim jest Paulina Janowicz

Paulina Janowicz jest praktykiem terapii konopnej. Nie jest lekarzem, ale dzieli się zdobytą wiedzą i praktyką. Córka Pauliny Janowicz – Ola chorowała na padaczkę lekooporną. Była leczona legalnym olejem CBD. Terapia przynosiła efekty, ale była niewystarczająca. Potrzebne było leczenie medyczną marihuaną. Niestety, Ola nie doczekała sie leku. dziecko zmarło przed jej dostarczeniem. Paulina Janowicz chciała pomóc innym matkom, których dzieci znajdują się w podobnej sytuacji. Aktywnie uczestniczyła w kampanii mającej na celu legalizacje medycznej marihuany w Polsce. Jest też członkiem Koalicji Medycznej Marihuany. Założyła Fundacje Ola, której celem jest pomoc rodzicom, którzy stracili dziecko.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama