Odkrywanie opuszczonych miejsc, przekraczanie granic miast i poszukiwanie nieznanych historii – to tylko niektóre z elementów pasji, jaką jest urbex. W dzisiejszych czasach ta niezwykła forma eksploracji staje się coraz bardziej popularna, a dzięki fotografii, którą się nią zajmuje, przyciąga uwagę miłośników sztuki i turystów z całego świata. Jedną z osób, które łączą w sobie pasję do urbexu i fotografii, jest Anita Stawik-Szablewska.
Skontaktowałyśmy się z nią, aby porozmawiać o tym, co skłoniło ją do zajmowania się tym niezwykłym hobby. Jakie miejsca już odwiedziła i jakie niesamowite historie kryją się za opuszczonymi budynkami i terenami? O tym dowiesz się już za moment.
Urbex, czyli Urban Exploring coraz bardziej popularny wśród kobiet
Jak zaczęła się Twoja przygoda?Trudno uchwycić początek. Jako dziecko uwielbiałam jeździć do dziadków, którzy mieszkali niedaleko opuszczonego majątku ziemskiego, albo do cioci, której mąż był zawiadowcą na malutkiej, niemal zapomnianej stacyjce pod Jarocinem. Chyba w ten sposób ziarno zostało zasiane. Pewnie dlatego teraz moje ulubione miejsca to dworki ziemiańskie i dworce kolejowe. Potem dodałam do tego zainteresowanie historią, zwłaszcza tą małą, historią ludzi, których ślady właśnie można odnaleźć w tych miejscach. W efekcie tego wszystkiego pojawiła się wielka pasja, którą pielęgnuję już od parunastu lat.
Za co kochasz urbex? Co sprawia, że tak Cię do niego ciągnie?
Najbardziej lubię odgadywać, kim byli ludzie, dla których dane miejsce było kiedyś codziennością. Kim byli ci, którzy kiedyś odwiedzali stary kościół, zanim stał się ruiną, jak wyglądała codzienność ludzi zamieszkujących starą chatę krytą strzechą, czy dokąd jeździli podróżni z zapomnianego dzisiaj dworca. Z rzeczy odnajdowanych w urbexach da się czasem poskładać dużą część życiorysów mieszkańców lub odtworzyć działalność zakładu pracy. Chyba właśnie za to kocham odwiedzać opuszczone i zapomniane miejsca. Za to, że dzięki temu tych ludzi i ich historie niejako przywracamy do życia.
Zobacz zdjęcie, a następnie czytaj dalej artykuł pod nim
Niespodzianki podczas zwiedzania, czyli urbexowa loteria
Czy podczas jakiegoś urbexu spotkały Cię niebezpieczne sytuacje? A może zdarzały się jakieś zaskakujące i miłe?Tak, bywało niebezpiecznie. Generalnie przy odwiedzaniu takich miejsc obowiązuje zasada: zwiedzaj tak, żeby ten urbex nie był twoim ostatnim. Trzeba patrzeć pod nogi, bo można gdzieś wpaść, coś może się zawalić, gdyż jest zgniłe. Przytrafiają się różne sytuacje.
Kiedyś przy zwiedzaniu poniemieckiej, a potem poradzieckiej bazy paliwowej Vorderheide (Raszówka) nagle wokół nas z zmaterialiowali się ubrani w moro faceci z karabinkami ASG. Usłyszeliśmy świstające nad nami kulki i krzyk: "nie strzelaj, tu są cywile!". Nasze przerażenie było ogromne, ale szybko obróciliśmy wszystko w żart i do dzisiaj wspominamy raczej ze śmiechem.
Bywały też historie wzruszające. Parę lat temu z mężem jeździliśmy po Puszczy Pyzdrskiej w poszukiwaniu zapomnianych cmentarzy ewangelickich. Wiele z nich jeszcze wtedy było mocno zaniedbanych, zarośniętych, po prostu zapomnianych. Jednak na jednym z nich spotkaliśmy pana, który na własną rękę wycinał samosiejki, stawiał przewrócone krzyże, składał popękane tablice. Zapytany, dlaczego to robi, odparł, że pochodzi ze Wschodu i wierzy, że tak jak on opiekuje się tymi niemieckimi grobami, tak ktoś w jego rodzinnych stronach dba o groby jego bliskich.
W wielu miejscach można spotkać ludzi, którzy z przyjemnością oprowadzą, opowiedzą coś, tak miałam w dworku pod Włoszakowicami. Czasem można jednak trafić na kogoś, kto nie do końca przyjemnym tonem zapyta, czego tu szukamy. Taka urbexowa loteria.
Czy samotny urbex jest bezpieczny?
Wspomniałaś, że na wyprawy ruszasz z mężem. Czy Twoim zdaniem urbex jest bezpieczny, gdy wybiera się na niego samotnie? Czy może lepiej mieć zawsze kogoś ze sobą?Myślę, że zawsze lepiej być z kimś. Z pewnością ze względów bezpieczeństwa, np. do konkretnych pomieszczeń, albo na piętro wchodzi najpierw jedno, potem drugie. Gdyby jednemu coś się stało, drugie jest w stanie pomóc. Ale też ze względów czysto towarzyskich. We dwoje zawsze radośniej, w grupie to już w ogóle. Poza tym więcej par oczu dostrzeże więcej szczegółów, np. stary napis gdzieś na ścianie, sztukaterię na suficie, czy gazetę sprzed dziesiątek lat, leżącą w bocznym pomieszczeniu. Zdecydowanie im więcej, tym lepiej.
Zobacz zdjęcie, a następnie czytaj dalej artykuł pod nim
Idziesz na urbex? Patrz na znaki!
Czy miałaś sytuację, w których okazało się, że jesteś na terenie, na którym nie możesz przebywać? Chodzi tutaj o interwencję ochrony lub innych służb.Nie przypominam sobie, zawsze patrzymy, czy nie ma znaku "teren prywatny, zakaz wstępu". Mimo że czasem serce boli, a aparat sam się rwie do fotografowania, to trzeba uszanować prawo. Często sytuacja do zwiedzania nadarza się sama, ponieważ ktoś z mieszkańców podchodzi i zagaduje, a nawet sam proponuje wejście, bo właściciel powierzył mu klucze. Wtedy oczywiście odpowiednio nagradzamy jego poświęcony czas. Taka sytuacja spotkała nas w pałacyku myśliwskim w Mojej Woli. Kiedyś też udało nam się zwiedzić pałac w Bożkowie na Dolnym Śląsku. Piękny, monumentalny, jak z Disney'a. Tu sytuacja była trochę inna. Polowałam na niego od dłuższego czasu. Byłam kilka razy na zewnątrz, ale nigdy w środku. Pewnego dnia wyczytałam w internecie, że z okazji Europejskich Dni Dziedzictwa będzie można zwiedzić pałac z przewodnikiem. I w efekcie zrobiliśmy sobie weekend w górach. Zainteresowanie pałacem było bardzo duże, ale z tego co widzę, nic z tym dalej nie zrobiono i niesamowity zabytek nadal niszczeje.
Jakie miejsca najlepiej zwiedzać podczas urbexu?
Czy istnieją jakieś miejsca, do których chciałabyś się udać, ale nie zrobiłaś tego jeszcze?Z pewnością jest ich mnóstwo, ale najlepsze jednak są te odkrywane spontanicznie lub na świeżo. Te najbardziej mainstreamowe już są schodzone i rzadko można tam coś ciekawego znaleźć, zwłaszcza że internet puchnie od zdjęć znanych miejsc. Czasem jest też tak, że czytając o czymś w internecie, człowiek się nakręci, a kiedy już zobaczy dane miejsce na żywo, to przeżyje zawód. Też tak miałam parę razy, np. przy wizycie w opuszczonej bazie wojskowej w Kłominie. Pełen zawód. Tak więc najlepsze są te miejsca, o których jeszcze mało kto słyszał, które nie są tak bardzo popularne. Tylko trzeba je najpierw znaleźć.
Co zabrać na urbex i jak się przygotować?
Jak przygotowujesz się do wyjazdów eksploracyjnych i jakie zabezpieczenia stosujesz?Przygotowania można podzielić na merytoryczne i "sprzętowe", chociaż to stwierdzenie może być przesadzone. Zacznę więc od tych drugich.
Nie trzeba wiele, ale warto wyposażyć się w kilka rzeczy. Przede wszystkim wygodne buty z grubą podeszwą, bo czasem można wdepnąć w jakieś szkło lub deskę z wystającym gwoździem. Przydają się też długie spodnie, nawet latem, w razie przedzierania się przez pokrzywy. Dobrze jest też mieć latarkę czołówkę, ta w telefonie czasem nie wystarcza, a mając latarkę na czole, mamy wolne ręce. I oczywiście aparat fotograficzny.
To teraz przygotowanie merytoryczne. Dobrze jest przeczytać coś o miejscu, do którego się wybiera. Znając jego historię, zupełnie inaczej się zwiedza. Ale te miejsca trzeba najpierw znaleźć. Z pewnością pomaga w tym internet: fora, portale społecznościowe, różne strony. Czasem jednak, np. żeby znaleźć zapomniane mauzoleum w środku lasu, potrzebne są dokładne współrzędne. W tym akurat pomaga serwis opencaching, którego użytkownikiem mam przyjemność być już 10 lat, ale tam też trzeba poszperać dokładniej. Innym razem do sprawy trzeba podejść bardziej tradycyjnie. Żeby znaleźć wspomniane już wcześniej cmentarze ewangelickie, siedzieliśmy z mężem wieczorami i studiowaliśmy stare mapy dostępne w internecie, a potem dopiero ruszaliśmy w teren. Czasem jednak trafi się coś "na spontanie", ale rzadko. O lokalizacje większości miejsc trzeba jednak się trochę postarać.
A jeszcze co do zabezpieczeń, to zazwyczaj mówimy komuś dokąd się wybieramy.
Zobacz zdjęcie, a następnie czytaj dalej artykuł pod nim
Jakie umiejętności uważasz za najważniejsze podczas eksploracji opuszczonych miejsc?
Jeżeli chodzi o umiejętności potrzebne do eksploracji, zależą one od tego, co chce się zwiedzać. W tych najbardziej ekstremalnych miejscach ludzie nawet się wspinają. To nie moja bajka. Moim zdaniem najcenniejsza jest umiejętność zachowania zimnej krwi i umiejętność odpuszczania. To jednak głos rozsądku powinien przeważać. Czyli: jeżeli sufit wisi, belki stropowe są nadpalone, cegły i dachówki ledwo co się trzymają, a do tego jest wichura, odpuść. Nawet jeżeli w środku są kuszące sztukaterie czy przepiękne polichromie. Twoje bezpieczeństwo jest najważniejsze. Nie można też dać ponieść się emocjom czy chęci zrobienia ciekawego zdjęcia. Wtedy zazwyczaj zdrowy rozsądek gdzieś ulatuje, a uważać trzeba cały czas. I może jeszcze dodam umiejętność dostrzegania detali, bo to one tworzą piękno tych starych budowli lub mówią nam znacznie więcej o przeszłości niż niejeden podręcznik.
Co można zabrać ze sobą z urbexu?
Czy jest jakieś znalezisko, które zabrałaś ze sobą do domu?Zgodnie z zasadą urbexiarzy jedyne co można zabrać z urbexu, to zdjęcia, oczywiście własne. Dodatkowo zazwyczaj mówimy komuś, dokąd się wybieramy.
Jak zacząć przygodę z Urban Exploring?
Jakie rady dałabyś początkującym, którzy chcą zacząć eksplorować opuszczone miejsca?
Zawsze podchodź z szacunkiem do każdego miejsca, jesteś tam gościem. I pamiętaj, że możesz się bardzo wybrudzić.
Przeczytaj również:
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.