reklama
reklama

Świecki pochówek z mistrzynią ceremonii pogrzebowej

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Pani od Pożegnań

Świecki pochówek z mistrzynią ceremonii pogrzebowej - Zdjęcie główne

Patrycja Zaborowska - mistrzyni ceremonii pogrzebowej | foto Pani od Pożegnań

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA MA MOC Świecki pochówek. Patrycja Zaborowska została mistrzynią ceremonii pogrzebowej. Wcześniej była panią od religii, dziś jest “Panią od Pożegnań”. -Można powiedzieć, że śmierć poniekąd przywróciła mnie życiu - mówi w rozmowie dla Magazynu Ona.
reklama

Patrycja Zaborowska rozpoczyna dopiero swoją drogę w branży pogrzebowej, ale już w dzieciństwie towarzyszyła innym w ostatniej drodze. Teraz zawodowo pomaga rodzinom przeprowadzić bliskich na drugą stronę. Przyjedzie w każdy zakątek Polski, jeśli będzie taka potrzeba. W rozmowie z Beatą Frąckowiak-Piotrowicz mówi o tym dlaczego przestała uczyć religii i zostala mistrzynią ceremonii pogrzebowej, jak wygląda świecki pogrzeb i dlaczego korzystają z takich ofert również ludzie wierzący.

Patrycja Zaborowska o kryzysie wiary

Jesteś osoba wierzącą?
Byłam osobą wierzącą i blisko związaną z Kościołem. Przez prawie dziesięć lat uczyłam w szkole religii, najpierw był to zespół szkół, a później szkoła podstawowa. Dziś jednak deklaruję się jako osoba niewierząca.

Co się stało?
Masz na myśli, co się stało, że stałam się osobą niewierzącą?

Tak, właśnie o to pytam.
Cóż, doświadczyłam głębokiego kryzysu wiary. Wówczas odczuwałam też kryzys związany z brakiem satysfakcji z wykonywanej pracy, z wypaleniem zawodowym. Trudno powiedzieć, który z nich pojawił się najpierw: kryzys wiary, który odczuwałam wręcz jako ból fizyczny, czy ten związany z chęcią rozstania się z nauczaniem. Myślę, że na pewnym etapie mojego życia te dwie bolesne sfery zazębiły się i nie było już drogi odwrotu.

Coś się wydarzyło w twoim życiu, że przyszedł kryzys?
Wiesz, wydaje mi się, że przełomowym momentem był strajk nauczycieli w 2019 r. Zdając sobie sprawę, że edukacja publiczna jest w zapaści i wymaga głębokich zmian, uczestnictwo w strajku było dla mnie rzeczą naturalną i wraz z wieloma innymi nauczycielami, jako jedyna nauczycielka religii, wzięłam w nim udział. Moja decyzja nie spotkała się z przychylnym odbiorem ze strony różnych osób związanych z Kościołem i w związku z tym stała się ona źródłem niejednej przykrej sytuacji. Myślę, że właśnie to było punktem zapalnym dla kryzysu, który w ostatecznym rozrachunku okazał się bardzo wartościowym doświadczeniem. Dotarło do mnie wówczas, że religia absolutnie nie powinna być nauczana w opłacanej z podatków szkole publicznej. A dla szeroko pojętego dobra tych dwóch organizmów, jakimi są państwo i Kościół, musi nastąpić ich rozdział.

Skąd wzięła się 'Pani od Pożegnań"

Skąd pomysł żeby zostać „Panią od Pożegnań?”
Pomysł narodził właściwie dość przypadkowo, gdy natknęłam się na materiały dotyczące świeckich pogrzebów i poczułam pragnienie, by zająć się tym zawodowo. Był to czas, gdy wychodziłam z kryzysu i szukałam dla siebie nowej drogi. Można powiedzieć, że śmierć poniekąd przywróciła mnie życiu.

Zabrzmiało pięknie i optymistycznie, a przecież śmierć kojarzy się nam ze stratą i smutkiem.
Temat przemijania i śmierci w jakiś sposób fascynował mnie już w dzieciństwie. Gdy byłam kilkuletnim dzieckiem mieszkaliśmy w kamienicy na poddaszu. Jedno z okien wychodziło na drogę prowadzącą na cmentarz. Bardzo lubiłam przyglądać się konduktom żałobnym, machać żałobnikom, odprowadzać ich wzrokiem... Może właśnie to doświadczenie sprawiło, że mam dość nostalgiczną naturę. Tak więc pożegnaniami zajmuję się już ponad 30 lat, tyle że kiedyś byłam dziewczynką, a teraz jestem panią. (śmieje się)

Ale to chyba bardzo przygnębiające zajęcie?
Skłamałabym mówiąc, że nie. Jednak tak, jak prokurator czy chirurg, muszę emocje odstawić na bok i skupić się zadaniu, na mojej pracy. Nie zapominajmy również, że spotkania ze śmiercią to cały wachlarz uczuć i emocji - gdy umiera ktoś, o kim wiesz, że cierpiał, możesz czuć nie tylko ogromny smutek, ale i ulgę, że jego ból się skończył i nie ma w tym nic złego. Ponadto dla higieny własnego umysłu jestem w stałym kontakcie ze świetnym coachem i terapeutą, dzięki naszym spotkaniom zyskuję ogromne wsparcie psychologiczne i emocjonalne.

Traktujesz swoją pracę jak misję?
Nie, nie traktuję mojej pracy w kategorii misji. Misja kojarzy mi się z posłannictwem czy apostolstwem... Katechizacja - to była dla mnie misja. Obecnie odstawiam na bok wielkie, egzaltowane hasła i traktuję swoje zajęcie jako piękne rzemiosło, w którym po prostu pragnę być niezawodna i pracuję, by było tak w rzeczywistości.

Jak się zostaje mistrzynią ceremonii pogrzebowej?

Jak się zostaje mistrzynią ceremonii pogrzebowej? Trzeba przejść szkolenia, zdobyć certyfikat? Czy po prostu, wpadasz na pomysł: będę odprawiać świeckie pogrzeby, dajesz ogłoszenie i już?
Możesz wpaść na pomysł, dać ogłoszenie i już! (śmieje się) To jedna z opcji, bo nie trzeba starać się o zdobycie specjalnych kwalifikacji czy uprawnień. Natomiast wiele zależy od uświadomienia sobie na czym polega ta praca i zdania sobie sprawy z odpowiedzialności jaka na tobie ciąży. Następnie trzeba dokonać trzeźwej oceny swojej wiedzy i umiejętności, rozpoznać ewentualne braki, prześledzić ofertę szkoleń dostępną na rynku i działać. Najważniejsze, by się nie zniechęcać, nie poddawać. Trzeba iść do przodu i działać.

Kto przygotowuje do tego zawodu?
Cóż, nie ma jednego miejsca, trzeba być na bieżąco z tym, co dzieje się w branży funeralnej. Ja wyrosłam zawodowo z Instytutu Dobrej Śmierci. 

Instytut Dobrej Śmierci? Co to takiego?
Fantastyczna przestrzeń stworzona przez Anję Franczak, doulę umierania i towarzyszkę w żałobie. Miejsce to łączy ludzi, którzy w obszarze swej działalności pomagają innym oswajać się z przemijaniem i przełamują tabu związane ze śmiercią. Pod patronatem IDŚ ukończyłam szkolenie prowadzone przez Anję oraz mistrza ceremonii z Berlina, Jana Möllersa. Szkolenia w tym zakresie odbywają się jednak niezwykle rzadko. Stąd właśnie podkreślam tak wielkie znaczenie pracy własnej oraz by śledzić to, co się dzieje.

To jak ty przygotowujesz się do ceremonii?
Pierwszym aspektem jest przeprowadzenie rozmowy z rodziną, telefonicznie lub osobiście, podczas której staram się zasięgnąć jak najwięcej informacji na temat osoby zmarłej. Informacje te są niezbędne do napisania mowy pogrzebowej, która jest istotnym elementem uroczystości. Jednak to nie wszystko - wraz z bliskimi sięgam po symbole charakterystyczne dla tej konkretnej osoby zmarłej, dla jej rodziny. Właśnie dzięki temu moje ceremonie są nie tylko indywidualnie dopracowane, ale również bardzo czułe, oddające atmosferę osobistego, wspierającego pożegnania. Przed ceremonią rodzina jest zawsze zapoznawana z jej przebiegiem i oczywiście może wnieść swoje poprawki.

No właśnie widziałam, że masz w swojej ofercie nie tylko oprawę muzyczną, ale wizualną. Rodziny chętnie z tego korzystają?
Bardzo chętnie. Możliwość obejrzenia rodzinnych fotografii w gronie najbliższych jest niezwykłą i bardzo poruszającą chwilą. Jednocześnie odnoszę wrażenie, że te momenty są bardzo kojące, mogą ułatwiać pożegnanie i być pomocne w procesie żałoby. Gdy rodzina wyraża zainteresowanie usługą medialną, proszę wówczas o przesłanie na mój adres mailowy fotografii, które są im bliskie. Z posiadanego materiału tworzę pokaz, który wyświetlam w sali pożegnań podczas ceremonii.

Jak wygląda świecki pogrzeb?

Jak w ogóle wygląda taki świecki pogrzeb?
Świecka ceremonia może przebiegać w dwojaki sposób. Jeśli rodzina wyraża chęć skorzystania z sali pożegnań, wówczas pierwsza część ceremonii przebiega “pod dachem”: powitanie zgromadzonych na uroczystości, mowa pożegnalna, przemowy bliskich, pokaz multimedialny. Następnie zapraszam do przejścia w kondukcie na wyznaczone miejsce pochówku i tam odbywa się złożenie trumny lub urny do grobu. Jeśli jednak ceremonia odbywa się na świeżym powietrzu, przy grobie, wówczas witam bliskich we wcześniej ustalonym miejscu, w zależności od cmentarza może to być na przykład okolica bramy lub plac przed kaplicą. Następnie udajemy się na wyznaczone miejsce pochówku i główna część pożegnania odbywa się już przy grobie.

Byłam kiedyś na świeckim pogrzebie, gdzie prowadzący mówił "Niech Pan przyjmie Cię do siebie"...
Słuszna obserwacja - wbrew powszechnym opiniom pogrzeb świecki nie wyklucza elementów religijnych. Wiele zależy od życzenia zmarłej osoby ponieważ pogrzeby świeckie nie są adresowane tylko i wyłącznie do osób niewierzących. Może się zdarzyć, że pragnienie pogrzebu świeckiego wyraziła osoba, która była wierząca, jednak z różnych przyczyn nie życzyła sobie, by ceremonii pogrzebowej przewodniczył kapłan. Wówczas ceremonia, choć prowadzona przez osobę świecką, może zawierać elementy religijne.

Dużo osób korzysta ze świeckiej ceremonii? Pytam też trochę o to, czy da się z tej pracy wyżyć?
W skali naszego kraju pogrzeby świeckie nie wynoszą więcej niż dziesięć procent wszystkich pochówków, a więc w kontekście utrzymania ryzykowne jest rzucanie wszystkiego i z dnia na dzień rozpoczynanie nowej ścieżki zawodowej w charakterze mistrza ceremonii. Ponadto, co oczywiste, anonimowej osobie z zewnątrz nie tak łatwo wejść do branży. Odnoszę jednak wrażenie, że świadomość wzrasta i z każdym rokiem świecka ceremonia będzie cieszyła się coraz większym zainteresowaniem. Zwłaszcza, że koszt takiej usługi nie jest wygórowany i w zależności od oferty mieści się najczęściej między 500 a 1000 zł.

A czy zdarza się, że ktoś za życia zamawia sobie oprawę swojego pogrzebu i ustala wszystko z mistrzem ceremonii?
Oczywiście jest to możliwe, aczkolwiek bezpośrednio nie spotkałam się z taką sytuacją. Wynika z niej wiele korzyści: osoba, która planuje swój pogrzeb może mieć pewność, że wszystko odbędzie się zgodnie z jej wolą, a mistrz ceremonii z kolei ma tę niezwykłą okazję, możliwość, zaszczyt, by poznać osobę, którą pożegna. Tak więc nic nie stoi na przeszkodzie, by jeszcze za życia zaplanować przebieg swojego pogrzebu i myślę, że dla obu stron może to być bardzo poruszające doświadczenie. 

Pewnie dziwnie to zabrzmi, ale czy masz jakieś zawodowe marzenia?
A dlaczego miałoby to dziwnie zabrzmieć?

No bo dla wielu twoja profesja nie kojarzy się z marzeniami.
Ach, no tak (śmiech), jak widać jestem już trochę oswojona ze śmiercią. Chciałabym, aby świadomość społeczna w zakresie pogrzebów świeckich w dalszym ciągu rosła w naszym kraju, tak, aby każdy człowiek wiedział, że może zostać pochowany zgodnie ze swymi wartościami.

Przecztaj też:

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama