Kobieta w straży pożarnej nie dziwi już nikogo. Jest ich coraz więcej i wcale nie mają taryfu ulgowej. Poznajcie kilka z nich.
Strażaczka Marta Wólczyńska kierowała wozem bojowym
Drobniutka blondynka Marta Wólczyńska z OSP Golina przez kilka lat kierowała wozem bojowym i wiozła kolegów na akcje ratunkowe.
- Najgorzej było na pierwszym wyjeździe. Wiadomo, ja za kierownicą i sami mężczyźni ochotnicy. Były uwagi „uważaj Marta powoli, nie jedź za szybko ” - wspomina ze śmiechem tamten czas.
Dziś już nie jeździ do akcji zajęła się za to szkoleniem dzieci i młodzieży i trzeba przyznać, że świetnie jej to wychodzi. Prowadzi z dużym sukcesem Młodzieżową i Dziecięca Drużynę Pożarniczą w Golinie. Właśnie niedawno odebrali pierwszą nagrodę w konkursie pod hasłem "Akcja Reanimacja i Moc Ratowania" organizowanym przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Druhowie i Dziecięca Drużyna Pożarnicza OSP Golina stworzyli film, w którym małe dzieci pokazują jak wezwać pomoc i przeprowadzić sztuczne oddychanie. Film jest rewelacyjny.
Marta dba o to, by strażaczek było więcej
Do szkoleń w OSP Golina ustawiają się kolejki nie tylko chłopaków, ale wielu dziewczyn. Tak więc Marta Wólczyńska dba o to, by strażaczek było coraz więcej. - Niektórym bardzo trudno uwierzyć, że kobieta może wykonywać takie same czynności jak mężczyzna. Do niedawna było takie przekonanie, że strażakami mogą być tylko mężczyźni - mówiła kilka lat temu w wywiadzie, gdy prowadziła bojowy wóz. Dziś chyba już nikogo nie dziwi kobieta w straży pożarnej. Marta Wólczyńska jest wiceprezeską OSP Golina.
Dorota Gorzeniak nie zrezygnuje z wyjazdów do akcji
Prezesem Zarządu Oddziału Miejsko-Gminnego Związku OSP RP w Pleszewie jest też kobieta. Dorota Gorzaniak, bo o niej mowa związana jest z Ochotniczą Strażą Pożarną od 2013 roku. Z zawodu jestem nauczycielem wychowania fizycznego. Wychowywała się nad jeziorem Zbąszyńskim, wśród ratowników i sportowców. Mając 21 lat zostałam ratownikiem wodnym. Pracowała na basenie, ale uczuliła się na chlor i musiała zrezygnować z pracy ratownika. Ukończyła studia podyplomowe z edukacji dla bezpieczeństwa i zaczęła uczyć, ale brakowało jej doświadczenia z tego o czym mówiła.
-Zamieniłam więc ratownictwo wodne na ratownictwo w straży pożarnej - oczywiście po odpowiednich przeszkoleniach - mówi.
W straży nie pełni tylko funkcji organizacyjnych i reprezentacyjnych, ale jest członkiem Jednostki Operacyjno-Technicznej i aktywnie uczestniczy w różnego rodzaju wyjazdach i akcjach.
-Na pewno nie zrezygnuję z wyjazdów do akcji - nawet po objęciu funkcji prezesa - zapewnia ze śmiechem.
Klaudia Wojtczak marzy o tym by służyć w JRG
Klaudia Wojtczak rozpoczęła przygodę ze strażą w dzieciństwie. Marzy o tym by służyć w zawodowej straży pożarnej. Kręcą ją akcje ratunkowe, sprzęt - wszystko co jest związane ze strażą. Teraz uczy się w szkole ponadgimnazjalnej, ale po maturze będzie startować do Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Niebawem zyska uprawnienia, aby wyjechać do działań ratunkowych.
- Zawsze lubię jak się coś dzieje. Każda akcja jest inna, wrażeń i adrenaliny nie brakuje, a poza tym bardzo chcę pomagać ludziom - przyznaje.
Klaudia nie odpuszcza. Musi być bardzo sprawna fizycznie dlatego trenuje pod okiem trenera personalnego. Bardzo liczy na to, że będzie kiedyś służyć w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej i wyjeżdżać na zdarzenia.
Natalia Becela jeździ na akcje ratunkowe z OSP Wilkowyja
W rodzinie Natalii Beceli służba w straży to tradycja. Dziadek był prezesem OSP Wilkowyja. Działa tutaj jej ojciec i brat. Natalia ma 19 lat, ale była już na niejednej akcji ratunkowej. Wyjeżdża do pożarów, wypadków. Musiała pokonać lęk wysokości, o którym dowiedziała się podczas kursu przygotowawczego.
- W czasie akcji jest taka adrenalina, że nawet nie myślę o strachu. Jest to do opanowania - mówi.
Strach przed wysokością nie jest najtrudniejszy w pracy. Trudniejsze są wyjazdy do wypadków, szczególnie tych śmiertelnych.
-Widoki nie należą do przyjemnych. Czasami w rozbitych samochodach jest sporo krwi. Trzeba patrzeć na ból i cierpienie innych ludzi. Takie wypadki wywołują silne emocje. Najgorsze jest uczucie, że nie można już nic zrobić - opowiada.
Natalia nie chce wstępować w szeregi zawodowej straży, bo przerażają ją kursy i egzaminy sprawnościowe, ale w OSP na pewno zostanie. - Czuję się spełniona robiąc to, co lubię - mówi.
Natalia twierdzi, że niektórzy strażacy z jednostek OSP patrzą na nią krzywo, ale się tym nie przejmuje. Podobnie jak z lekceważącym podejściem cywilnych ludzi.
-Niedawno doświadczyłam takiej sytuacji. W pobliżu mojego domu zapalił się samochód. Pobiegłam tam z gaśnicą i chciałam pomóc temu chłopakowi. Nawet mu powiedziałam, że działam w straży, ale on mnie wyśmiał, po czym zadzwonił po straż. Kiedy przyjechałam z chłopakami, to już miał inne podejście do mnie - śmieje się.
Wszystkie strażaczki zgodnie twierdzą, że nie jest problemem bycie kobietą w tej profesji.
- Chociaż są rzeczy, które trudniej wykonać kobiecie. Nie wyobrażam sobie, że sama nożycami hydraulicznymi miałabym rozcinać karoserię samochodu. Ale w straży są mężczyźni i oni zawsze chętnie pomogą - mówi Natalia Becela i dodaje: - Ważne, że mnie nie wyśmiewają i traktują po partnersku. To, że jesteśmy kobietami, to nie oznacza, że nie możemy czegoś robić. Wystarczy tylko chcieć.
Służycie w straży lub innych jednostkach mundurowych? Napiszcie do nas na adres redakcja@magazynona.pl Przygotowujemy cykl tekstów o kobietach w mundurach i chętnie o Was napiszemy.
Artykuł powstał na bazie tekstów z "Gazety Jarocińskije" oraz "Życia Pleszewa"
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.