reklama

Ewa Gęściak leczy dźwiękiem, tańcem i kamieniami

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Ewa Gęściak leczy dźwiękiem, tańcem i kamieniami - Zdjęcie główne
reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

ONA MA MOCZ Ewą Gęściak leczy dźwiękiem mis i gongów tybetańskich, pracuje z ciałem poprzez taniec intuicyjny, wykonuje hawajski masaż lomi lomi. Stosuje aromaterapię i litoterapię. Stawia na naturalne metody oraz holistyczne podejście do życia. Uwielbia podróżować.
reklama
reklama

Ewa Gęściak i jej holistyczne podejście do życia

Zaczęło się kilka lat temu od mis tybetańskich, muzykoterapii, terapeutycznych masaży dźwiękiem i koncertów relaksacyjnych. Później doszła m.in. aromaterapia (terapia zapachami) i litoterapia (leczenie kamieniami), którą realizuję w formie bransoletek z naturalnych kamieni. Pracuje też z ciałem poprzez taniec intuicyjny, wykonuje hawajski masaż lomi lomi. razem z mężem prowadzicie „NatAya - Ruch i Dźwięk”

Moje zainteresowania cały czas się poszerzają. W celu osiągnięcia równowagi stawiam na naturalne metody oraz holistyczne podejście do życia (całościowe, według którego stan umysłu, ducha i ciała wzajemnie wpływają na siebie - przyp. red.). To chyba taki czas, że większość osób szuka właśnie takiej drogi, naturalnych metod leczenia czy wspomagania swojego organizmu metodami niekonwencjonalnymi. Szukamy mądrości w naturze, w ziołach, w tym, co proste, czyli wracamy do korzeni. 

reklama

Masaż dźwiękiem mis tybetańskich na receptę?

Coraz więcej osób wie, czym jest muzykoterapia czy naturoterapia i chętnie korzysta z tych dobrodziejstw. Ale początki nie były łatwe, bo to coś nowego, coś nieznaneg. W Poznaniu, Wrocławiu czy Warszawie, gdzie też gra koncerty relaksacyjne, takie spotkania odbywają się od kilkunastu lat i mają swoich zwolenników, którzy czują ogromną różnicę w odporności swojego organizmu czy wyciszeniu umysłu, po prostu czują się zdrowsi i spokojniejsi. Mniejsze miasta potrzebowały więcej czasu, ale to wszystko w tej chwili się zmienia. 

Jednemu taka forma leczenia dźwiękiem bardzo się spodoba, innemu nie i to jest naturalne. Dla wielu osób jest to nowość, ale myślę, że z biegiem czasu będziemy mieć większy dostęp i możliwości, aby każdy mógł sam na sobie doświadczyć działania leczniczej mocy dźwięku. A może i dojdziemy do takiego momentu, gdzie tak jak w Niemczech lekarze przepisują pacjentom na receptę masaż dźwiękiem - mówi Ewa Gęściak.

reklama

Na czym polega leczenie dźwiękiem

Przy misach tybetańskich czy kryształowych, gongach i dzwonkach ważny jest dźwięk, jego wibracja oraz ich oddziaływanie na nasz organizm. Niektórzy nazywają to „muzykoterapią”, „dźwiękoterapią” czy „kąpielą w dźwiękach”. I nie jest to tylko sam moment słuchania dźwięków, ale ich działanie na organizm na poziomie komórkowym, które utrzymuje się 72 godziny. 

- Prowadzę też indywidualne sesje masażu dźwiękiem, które polegają na tym, że dookoła osoby i na jej ciele stawiane są misy tybetańskie, które wydają dźwięki i wibrują określoną częstotliwością. I to jest wtedy przyjemne odczucie, gdy fala dźwiękowa rozchodzi się po naszym organizmie. 

Ewa lubi wszystkie swoje instrumenty. Ale, jeśli miałaby wskazać, które najbardziej, to są nimi misy kryształowe i dzwoneczki koshi.

-Te pierwsze mają silny, mocny i głośny dźwięk, który wnika głęboko w układ nerwowy, w nasze organy i mięśnie, działa na metabolizm oraz regeneruje chore tkanki.  Z kolei dzwoneczki sprawiają, że robi się nam błogo. Mają delikatne brzmienie. To są cztery żywioły i każdy ma nieco inny dźwięk. Uspokajają i łagodzą, dlatego też są polecane dla dzieci. Każdy może nabyć dla siebie taki dzwonek, powiesić w domu czy na zewnątrz, żeby wiatr nim grał - opowiada.

Ewa Gęściak żyła w dżungli, odwiedziła szamana w Peru

Ewa uwielbia podróżować. Wybiera często nieoczywiste i egzotyczne miejsca. Jej podróże są inne, niż większości z nas. Najlepiej wspomina wyjazd z mężem do Peru. Byli tam dwa razy.

- To była również dla nas taka wewnętrzna podróż. Zafundowaliśmy sobie taki detoks dla ciała, duszy i umysłu. Nie było tam prądu, ciepłej wody ani zasięgu telefonów czy internetu. Każdy miał osobny domek i lekkostrawną dietę. Był szaman, dżungla, cisza i egzotyczna roślinność. To był doskonały czas, aby dowiedzieć się czegoś o sobie, o tym, co jest w nas, tak wewnętrznie. Byliśmy odcięci od tego wszystkiego, co nas „bombarduje” na co dzień - od ludzi, pracy, tv, hałasu, wszystkich bodźców. To bycie sam na sam ze sobą wcale nie było łatwe, szczególnie przez pierwsze trzy dni, dopiero później okazuje się, że bycie samemu ze sobą jest całkiem fajne. Zobaczyliśmy, jak żyje się w dżungli, jak wygląda praca szamana i jak tamtejsze plemiona bardzo szanują naturę, żyjąc w zgodzie z nią, zupełnie inaczej niż u nas.

Ewa niezwykle ciepło mówi o mieszkańcach Peru. 

- Oni są tak cudownym narodem, który cieszy się z tego, co ma. U nas tego brakuje. Oni się nie śpieszą. U nas każdy gdzieś biegnie, gdzieś się śpieszy, każdy musi coś zrobić. A często jest to działanie na autopilocie. Tam ci ludzie żyją chwilą. Cieszą się nią. Mają naprawdę mało, ale chętnie pomagają.

Była na Bali i w Indiach

Marzy o tym, by zwiedzić cały świat. Nie planuje wyjazdów z dużym wyprzedzeniem, raczej polega na intuicji i odnajduje perełki. I to nie są podróże, które kosztują majątek. - Nie chodzi wtedy o drogie restauracje czy luksusowe hotele, a raczej o emocje, które towarzyszą w trakcie podróży- mówi. Wyjazdy organizuje samodzielnie. Sama szuka lotów, noclegów i tego, co warto zobaczyć i to sprawia jej ogromną przyjemność.

- Ostatni wyjazd był z koleżanką do Indii. Większość znajomych odradzała mi ten wyjazd, ponieważ o Indiach mówi się, że nie są bezpiecznym krajem, zwłaszcza jak jadą dwie białe kobiety. To trochę ryzykowne wyprawy, ale właśnie chodzi o to, żeby czegoś doświadczyć, poczuć dreszczyk emocji. 

Wspomina też ciepło podróż na Bali - przepiękne, codzienne rytuały oraz zapach kadzideł na każdym kroku. 

- Każdy mieszkaniec, każde domostwo, każdy sklep szykuje codziennie w podziękowaniu dary dla bogów. I składają je z takim oddaniem, namaszczeniem, celebracją. Przed każdym wejściem jest coś w rodzaju małego ołtarzyka - kwiaty, ryż, monety lub banknoty oraz kadzidełka włożone do ręcznie plecionych koszyczków z liści palmy. 

Bali jest piękne, a widoki bajkowe: biały piasek, czyściutka woda, puste plaże. 

- Jednego ranka wybrałyśmy się na plażę, aby zobaczyć wschód słońca. Był to piękny widok, a przy okazji przywitało nas stado małp. Były ich setki. To naprawdę niecodzienny widok. Kolekcjonuję takie wspomnienia. 

Ewa Gęściak radzi, jak żyć zdrowo

Ewa poleca, by skupić się na sobie. Wszyscy żyjemy teraz w stresie, niepewności, jesteśmy podenerwowani. Chodzi o to, żeby się za bardzo nie „wkręcać”, bo to na pewno odbije się na naszym zdrowiu. Trzeba w każdej sytuacji znaleźć coś pozytywnego i na tym się skupiać. Warto usiąść z dobrą książką, potańczyć, zrelaksować się, pomedytować. Żyjąc w stresie i w biegu nie zwracamy uwagi na to, że nasze ciało jest ciągle napięte. A wystarczy kilka minut dziennie spróbować zrelaksować się, rozluźnić swoje ciało. 

-Na YouTube znajdziemy m.in. muzykę relaksacyjną czy inne podpowiedzi. Czasami też warto wpuścić do swojego życia trochę spontaniczności i luzu, zrobić coś inaczej niż zwykle, wyjść poza swój plan, bo wtedy dzieją się naprawdę fajne rzeczy. Moje myśli kiedyś też krążyły po głowie, jak na autostradzie. Ale można sobie z tym poradzić. Można wyćwiczyć mózg, tak jak mięśnie na siłowni - mówi. 

Medytuj przy gotowaniu

Warto słuchaać muzyki w częstotliwości 432 Hz i medytować. Ewa twierdzi, ze potrafi to robić kazda z nas.  

-Niektórzy mówią, że to nie dla nich, nie umieją, a tymczasem każdemu z nas zdarza się medytować. Każdemu zdarza się przecież zamyślić, odpłynąć na chwilę, a później nie wiemy nawet, o czym myśleliśmy. Ale możemy też medytować, zmywając naczynia czy gotując obiad. Każdy umie medytować. Można też usiąść, przymknąć oczy i skupić uwagę na oddechu. Warto przez minutę czy dwie zająć umysł wdechem i wydechem. To jest najprostsza forma medytacji oraz rozluźnienia napiętego ciała. Można też potańczyć, poćwiczyć czy pójść do lasu na długi spacer - mówi Ewa Gęściak

Tekst powstał na podstawie wywiadu przeprowadzonego z Ewą Gęściak przez Lidię Sokowicz

Przeczytaj też:

Podobał Ci się tekst? Zgadzasz się z Ewą? Napisz o tym w komentarzu jesteśmy ciekawi Twoich przemyśleń

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama